Półfinały na 100 m ppł zostały podzielone na trzy biegi. Kołeczek wystąpiła w ostatnim z nich. Aby awansować do finału musiała pobiec szybciej niż jej rekord życiowy, ustanowiony w tym roku, 12,91 s. Niestety, ta sztuka się 22-letniej Polce nie udała. Przybiegła na metę piąta z czasem 12,97. Jej serię wygrała Amerykanka Brianna Rollins (12,71), wyprzedzając Jamajkę Shermaine Williams (12,86). Szybsze od Kołeczek były jeszcze Belgijka Anne Zagre (12,88) i Rosjanka Nina Morozowa (12,91). Z pierwszego półfinału awans wywalczyły: Jamajka Danielle Williams (12,58 - rekord życiowy), Amerykanka Sharika Nelvis (12,59) i Białorusinka Alina Tałaj (12,70), natomiast z drugiego: Brytyjka Tiffany Porter (12,62), Niemka Cindy Roleder (12,79) i Szwajcarka Noemi Zbaeren (12,81). - Jestem już teraz przygotowana na bieganie w granicach 12,80, ale wyraźnie noga nie podawała. Ta bieżnia wcale nie jest taka szybka, co zresztą widać po wynikach w półfinałach. Jestem już bardzo zmęczona tym sezonem. Po raz pierwszy trwa tak długo. Przede mną jeszcze 2-3 starty i już nie mogę się doczekać wakacji - przyznała Kołeczek. W perspektywie przyszłorocznych igrzysk w Rio de Janeiro wie, że przede wszystkim należy poprawić siłę. - Chyba czas trochę nad nią popracować. Mam tu bardzo duże możliwości jeszcze. Nie mam jednak kompleksów, jak staję w blokach. Nie patrzę na rywalki. Dla mnie najważniejsze jest to jak ja pobiegnę - podkreśliła. W pierwszej serii pecha miała Amerykanka Dawn Harper-Nelson, która potknęła się już na drugim płotku i upadła, podobnie jak Austriaczka Beate Schrott pod koniec dystansu. W drugim półfinale kolejna Amerykanka Kendra Harrison, jedna z faworytek, została zdyskwalifikowana przez sędziów za falstart, a Rosjanka Jekaterina Galicka nie dobiegła do mety. W trzecim o ostatni płotek zahaczyła Chorwatka Andrea Ivanczević, ale ambitnie minęła końcową linię z rezultatem... 33,95.