Sprawdź, kiedy nasi będą walczyć o medale! W historycznym sukcesie nie przeszkodził mu nawet fakt, że na chwilę musiał zejść z trasy do... toalety. 32-letni Toth, piąty zawodnik poprzednich MŚ na tym dystansie, od początku znajdował się na czele stawki. Maszerował równym tempem powiększając przewagę. Na 15. kilometrze wynosiła ona prawie minutę, ale wtedy... - Musiałem zejść do toalety. Coś takiego przydarzyło mi się pierwszy raz. Straciłem pewnie 20-30 sekund - wspomniał mistrz świata. Drugiego na mecie Australijczyka Jareda Tallenta wyprzedził o prawie dwie minuty. Mimo olbrzymiego wysiłku miał jeszcze siłę, by wykonać rundę honorową z flagą narodową. - Warunki był strasznie trudne. Gorąco i parno. Ale po minięciu mety wstąpiły we mnie nowe siły, zapomniałem o zmęczeniu - przyznał. Jak dodał, wszystko miał pod kontrolą. - Żołądek, serce, głowa, nogi - wszystko pracowało tak, jak sobie życzyłem. To był mój wyścig, mój rytm - dodał Słowak, który przyjechał do Pekinu z najlepszym tegorocznym wynikiem i tempo, jakie narzucił był miażdżące dla rywali. - Miałem świadomość, że jestem faworytem i wszyscy widzą we mnie głównego kandydata do zwycięstwa. Ale 50 km to dystans morderczy i nieprzewidywalny. Dopiero po 30. kilometrze zacząłem myśleć o medalu, o zwycięstwie - podkreślił ubiegłoroczny wicemistrz Europy. Toth nawiązał do pięknych tradycji swojego rodaka, ale startującego w barwach Czechosłowacji Josefa Pribilinca, mistrza olimpijskiego z Seulu i dwukrotnego wicemistrza świata. - Nigdy nie zapomnę tego uczucia, gdy wszedłem pierwszy na stadion. Wtedy poczułem, że dokonałem czegoś wielkiego - podsumował. Wśród 54 zawodników, którzy wyruszyli na trasę, nie było żadnego Rosjanina. Kilku czołowych tamtejszych chodziarzy nie przyjechało na MŚ z powodu podejrzeń o stosowanie dopingu. Na liście startowej był tylko Aleksander Jargunkin, który jego nie stanął do rywalizacji, gdyż już po jego przyjeździe do Pekinu okazało się, że stosował niedozwolone wspomaganie. Z powodu kontuzji zabrakło z kolei rekordzisty globu Francuza Yohanna Diniza. Najlepszy z Polaków - Adrian Błocki - był 11. Rafał Augustyn zajął 28. pozycję, a Łukasz Nowak został zdyskwalifikowany.