- Twierdzę, że Adam to wygra. Oglądałem półfinały i jest niski, a nawet bardzo niski poziom. W trzech biegach scenariusz był podobny - szybkie pierwsze okrążenie, ale później na mecie wyniki były bardzo przeciętne. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni czas 1.45,83 dawał finał mistrzostw świata. A Adam w tej stawce wygląda zdecydowanie najlepiej - ocenił brązowy medalista MŚ z Edmonton (2001). Zachwycone Kszczotem są też zagraniczne media. - Nikt nie biega lepiej taktycznie od Polaka - twierdzi większość komentatorów. On sam tylko się uśmiecha, gdy słyszy określenia "profesor". Znany jest z dokładnych analiz - nie tylko poszczególnych biegów, rywali, ale także każdego treningu. W światowej czołówce jest od lat, ale największy sukces osiągnął dwa lata temu w Pekinie, kiedy wywalczył srebro mistrzostw globu. Wtedy lepszy był od niego jedynie Kenijczyk David Rudisha. Rekordzisty globu w Londynie nie ma z powodu kontuzji. Kszczot poprzeczkę stawia sobie bardzo wysoko, ale wprost o tym nie mówi i jest ostrożny w deklaracjach. Tego też nauczył się w ostatnich latach. Odważne wypowiedzi często kończyły się rozczarowaniem. - Jak wysoko stawiam sobie poprzeczkę? Jestem w ósemce, wszystko może się wydarzyć - mówił ostrożnie po półfinale. Potem ostrożnie dodał: - Chciałbym mieć medal. Półfinały były wolne, ale z trzech Polaków awansował tylko Kszczot. Michał Rozmys i Marcin Lewandowski mieli lepsze od niego czasy, ale w swoich seriach nie zajęli czołowych miejsc i przepadli. Zawodnik RKS Łódź swój bieg wygrał i nie musiał oglądać się na rywali. - Obserwowałem półfinały w Londynie i widziałem, że Adam ostatnich 200 metrów wcale szybko nie przebiegł, a i tak nikt go nie atakował. To rzadko się zdarza. Rywale naprawdę nie są w tym sezonie za mocni. Adam jest najbardziej doświadczony, cwany i najmocniejszy. Oczywiście to trudno stwierdzić, ale uważam, że ma olbrzymie szanse, by zostać mistrzem świata - dodał Czapiewski. On nie tylko bardzo dobrze zna dystans, specyfikę tej konkurencji, ale także trenera Kszczota - Zbigniewa Króla. To pod jego skrzydłami osiągał sukcesy. Dlatego może z całą pewnością uznać, że Polak jest gotowy na rywalizację z najlepszymi, ale co najważniejsze - jest w stanie wytrzymać trzeci bieg w ciągu czterech dni. Dystans 800 m to jednak w dużej mierze taktyka. Nie tylko układanie wszystkiego wcześniej w głowie, ale także, a może nawet przede wszystkim, analiza sytuacji na bieżąco, trafne podejmowanie decyzji w trakcie rywalizacji i reagowanie na to, co robią rywale. Tym właśnie Kszczot imponuje od lat. Teraz nie tylko jest przygotowany mentalnie, ale także fizycznie. Czapiewski ma jednak już ułożoną dla niego taktykę na wtorek. - Oczywiście bardzo trudno powiedzieć, jaka będzie najlepsza, bo problem biegu na 800 m jest taki, że nie do końca można decydować o tym, co się dzieje. Cały czas trzeba patrzeć, co robią rywale. Zauważyłem ostatnio, że biegacze z Afryki mają tendencje do bardzo mocnego otwierania. A Adam w takiej sytuacji powinien ruszyć spokojnie. Niech się inni wyszaleją na pierwszych 200 m, po pierwszym okrążeniu powinien przejść na prowadzenie. Obstawiam, że 400 m będzie w graniach 53 s. A potem już lecieć z przodu, kontrolować sytuację, a reszta niech się kotłuje za nim - podpowiedział halowy mistrz Europy z 2002 roku. W ten sposób były rozgrywane - jak przypomniał - finały igrzysk olimpijskich w Pekinie (2008) oraz mistrzostw świata w Berlinie (2009). - Nie było jednego lidera, ale kilku zawodników było na podobnym poziomie. W takiej sytuacji należy dać się wyszaleć przeciwnikom na pierwszym kole. Po 400 m wychodzi się na prowadzenie, a Adam jest zawodnikiem, którego bardzo trudno się wyprzedza. Ma bowiem duży potencjał siłowo-szybkościowy i jak na ostatnie 200 m wejdzie na pierwszej pozycji, to trudno będzie go komukolwiek dogonić - ocenił Czapiewski. On największe zagrożenie widzi w Nijelu Amosie z Botswany, który jest liderem tegorocznej listy wyników, a także w Etiopczyku Mohammedzie Amanie. - Obaj mają bardzo dobrą szybkość na końcówce, dlatego trzeba uważać - podkreślił. Finał 800 m w mistrzostwach świata w Londynie odbędzie się we wtorek o godz. 22.35 czasu polskiego. Transmisje w Eurosporcie, TVP 1 i TVP Sport. Z Londynu - Marta Pietrewicz