Zawodnik RKS Łódź na spotkaniu z władzami Łodzi oraz dziennikarzami wspominał finałowy bieg, który według niego był "bardzo fajny, bardzo taktyczny, inny od dotychczasowych". Wkrótce czekają go kolejne starty - 20 sierpnia w Birmingham oraz 1 września udział w Diamentowej Lidze w Brukseli. Prezydent Zdanowska nazwała Kszczota "mistrzem mocnych wrażeń". "Te ostatnie jego finisze mogą spowodować zawał serca u kibiców. Jednak nie bez powodu nazwany jest profesorem na bieżni. Coś w tym jest, bo Adam tak potrafi przewidzieć i rozplanować bieg, że później skutecznie finiszuje" - powiedziała. W spotkaniu wziął również klubowy kolega Kszczota, także uczestnik MŚ w Londynie - skoczek wzwyż Sylwester Bednarek. Przyznał, że nie jest zadowolony ze swojego startu w Londynie, gdzie odpadł w eliminacjach. Jest przekonany, że gdyby dotarł do finału, to by powalczył nawet o medal. Przypomniał, że zdobył w tym roku już medal i to złoty na lekkoatletycznych halowych mistrzostw Europy w Belgradzie. "Generalnie jestem zadowolony" - dodał. Podobnie jak Kszczot i on ma jeszcze w planach start m.in. na zawodach w Birmingham i Brukseli. Kszczot wynikiem 1.44,95 zdobył na Stadionie Olimpijskim w Londynie srebrny medal mistrzostw świata w biegu na 800 m. Przed nim finiszował reprezentant Francji Pierre-Ambroise Bosse - 1.44,67. Trzeci był Kenijczyk Kipyegon Bett - 1.45,21. Jeszcze ok. 250 metrów przed metą Polak był na siódmej pozycji, ale na ostatnim wirażu mistrz Europy zdecydowanie przyspieszył i zaczął szybko mijać rywali. Zmniejszał także dystans do Bosse'a, czwartego zawodnika igrzysk w Rio de Janeiro, ale zabrakło mu odrobiny dystansu. Bednarek w eliminacjach osiągnął 2,26, zaś wysokością kwalifikacyjną było 2,31. Został sklasyfikowany na 20. miejscu. Złoty medal w Londynie w skoku wzwyż zdobył Katarczyk Mutaz Essa Barshim wynikiem 2,35. Drugi był startujący pod neutralną flagą Rosjanin Danił Łysenko, a trzeci Majed Eddil Ghazzal z Syrii.