Lewandowski pewnie pokonał na finiszu Michała Rozmysa. Medalista mistrzostw świata przyznał jednak, że to nie triumf w mistrzostwach kraju jest jego celem na ten sezon. "Jasne, że fajnie jest wygrać. Spędziłem w Poznaniu przyjemnie czas z rodziną, stanąłem na starcie i wygrałem. Celem są jednak medale światowych imprez. Wizualizuję sobie to, co stanie się w Tokio i są to piękne wizualizacje. Do niedawna powiedziałbym, że dotyczą one tylko 1500 m. Sytuacja jednak tak się potoczyła, że na 800 m w Japonii zabraknie wielu faworytów. Paradoksalnie może się okazać, że to właśnie na tym dystansie o medal będzie łatwiej. Minimum mam i mogę biegać w Tokio na 1500 i na 800 m. Nie jest to w tej chwili z mojej strony zasłona dymna, bo start na 800 m nie jest w tym momencie wykluczony, a nawet stał się bardziej realny" - powiedział złoty medalista. W rywalizacji pań na 1500 m, pod nieobecność kontuzjowanej Sofii Ennaoui, najlepsza okazała się dość niespodziewanie Eliza Megger, zwyciężając czasem 4.11,48. Będący w tym sezonie w rewelacyjnej formie Marcin Krukowski potwierdził swoją dominację na krajowym podwórku w rzucie oszczepem. Wygrał wynikiem 83,86. "Dla was, dziennikarzy jestem pretendentem do medalu igrzysk od rzutu powyżej 89 metrów. Mnie po pierwsze ten rezultat nie zdziwił, bo już pół roku temu na treningach wiedziałem, w jakiej jestem dyspozycji. Po drugie, w końcu oddają lata treningów. Nie przeszkadza mi rola faworyta, nie spinam się tym, robię swoje. (...) Dzisiaj plan był taki, aby oddać jeden mocny rzut i poczekać, czy rywale się zdziwią. Ten z pierwszej kolejki nie był idealny, ale okazało się, że nie musiałem już wychodzić na rzutnię" - stwierdził Krukowski. Wśród pań zwyciężyła Maria Andrejczyk. W maju zadziwiła świat, rzucając w Splicie 71,40. Niestety, start ten znów okupiła kontuzją barku. W czwartek wróciła do rywalizacji po kilku tygodniach i w najlepszej próbie uzyskała 59,69. "Cieszę się, że już wróciłam. Czułam, że już wypada. Skoro byłam w stanie rzucać na treningach, to stwierdziłam, że muszę się jeszcze obrzucać na zawodach. Na razie jestem rozliczana tylko i wyłącznie z trzeciego wyniku w historii. Trzeba troszeczkę zwolnić i wszystkich zgasić. (...) Sport to jednak kontuzje, ale zrobię wszystko, aby w Tokio wystartować jak najlepiej" - powiedziała czwarta zawodniczka igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Andrejczyk przyznała, że w Poznaniu rzucała w zasadzie z miejsca, bo nogi kompletnie nie pracowały. "Jak widać było na rozbiegu, sporo jest w tym wszystkim asekuracji. Nie brakowało też frustracji. Ze zdrowiem jest już lepiej. Za mną dwa zastrzyki z osocza w torebkę stawową, bo była ona porozrywana. Mam też naderwane parę mięśni. Było też podejrzenie urwania przedniej części obrąbka. To nie była miła diagnoza, więc jest słabo na razie, ale walczę" - mówiła ze łzami w oczach o swoich perypetiach zdrowotnych mistrzyni Polski. Z jej obozu dobiegają jednak sygnały, że ze zdrowiem jest coraz lepiej i konieczny jest po prostu powrót do rywalizacji, startów na najwyższym poziomie, opanowanie presji i nerwów. Taka szansa pojawi się m.in. podczas mityngów Diamentowej Ligi w Oslo (1 lipca) i Monako (9 lipca). Najszybszymi Polakami na 100 m zostali Dominik Kopeć - 10,31 oraz płotkarka Pia Skrzyszowska - 11,22 (rekord życiowy). "Wiedziałyśmy, że finał będzie mocny. Marząc o finale w sztafecie na igrzyskach potrzebne są biegi na poziomie 11,30. Natomiast, jeśli chodzi o mój start, to od miesiąca nie trenowałam szybkości, tylko robiłam głównie +płotki+. Nie wiedziałam, czy przyjadę tu z formą na 11,40 czy 11,20. W finale spóźniłam trochę start, ale Klaudia Adamek pociągnęła mnie, żebym ją dogoniła. Pobiłam rekord życiowy, teraz powalczę o drugie złoto na płotkach, a może i tu uda się pobić +życiówkę+" - oceniła Skrzyszowska, która jest rewelacją sezonu. W rywalizacji pań na 100 zabrakło na starcie kontuzjowanej Ewy Swobody. Po kolejne złoto mistrzostw Polski w pchnięciu kulą sięgnęła mistrzyni Europy z Berlina Paulina Guba. W najlepszej próbie osiągnęła 18,29. "Przekroczyłam 18 metrów, co jest dla mnie taką granicą przyzwoitości. Niestety, z moim zdrowiem nie jest najlepiej, więc miesiąc przed igrzyskami postawimy na luźne treningi. Nie wiem, czy będzie mnie na igrzyskach stać na 19 metrów i więcej. Teoretycznie, patrząc na błędy, które dziś robiłam, to przy lepszej technice powinno być dalej. Co jednak będzie? Trudno odpowiedzieć" - podkreśliła Guba. W męskiej rywalizacji, pod nieobecność Konrada Bukowieckiego, zwyciężył mistrz Europy z Berlina Michał Haratyk - 20,81. W trójskoku kobiet mistrzowski tytuł odzyskała Adrianna Szóstak wynikiem 13,92. W ubiegłym roku we Włocławku przegrała o cztery centymetry z Karoliną Młodawską. "Nie mogłam się dziś przebudzić, cały czas czegoś brakowało, żeby skoczyć dalej. Na szczęście Karolina uzyskała 13,60 i to mnie mocno nakręciło. Skoczyłam te 13,92 i czułam, że jest to idealny skok. Myślałam, że w szóstej próbie uda mi się jeszcze coś dołożyć, bo wiadomo, że te 14 metrów mam gdzieś z tyłu głowy. Nie udało się, ale mimo to jestem zadowolona. Trochę wiatr +mieszał+, raz miałam w twarz, raz w plecy, ale uważam, że jestem w formie, więc mi to nie przeszkadzało" - powiedziała zawodniczka OŚ AZS Poznań. Kolejny tytuł mistrza kraju w trójskoku zdobył Adrian Świderski - 16,38. W ostatniej konkurencji pierwszego dnia mistrzostw, biegu kobiet na 3000 m z przeszkodami, minima olimpijskie wywalczyły Aneta i Alicja Konieczek. Wygrała ta pierwsza czasem 9.25,98. Srebrna medalistka uzyskała 9.27,79. Oba wyniki to rekordy życiowe sióstr. Mistrzostwa Polski w Poznaniu potrwają do soboty.