Impreza potrwa trzy dni i zacznie się w piątek. Tylko na pierwszy dzień rywalizacji są jeszcze do kupienia bilety, na sobotę i niedzielę wszystkie miejsca zostały wyprzedane. Zgodnie z wymogami PZLA na starcie muszą stanąć wszyscy, którzy aspirują do startu w sierpniowych mistrzostwach Europy. Po krajowym czempionacie zostanie wyłoniona reprezentacja na wyjazd do Berlina. Już teraz wiadomo, że będzie jedną z liczniejszych w historii. To jednak nie oznacza, że wszyscy wystąpią w swoich koronnych konkurencjach. Na przykład specjalista od dystansu 800 m Kszczot postanowił zgłosić się na 1500 m. - Takie przetarcie bardzo dobrze mi zrobi. Sprawdziło się także przed rokiem. Teraz wszystko zmierza w dobrym kierunku i czekam na moment, w którym trening zacznie oddawać - przyznał wicemistrz świata. Na 1500 m będzie miał okazję ścigać się m.in. z halowym wicemistrzem globu na tym dystansie Marcinem Lewandowskim. A on, mimo że ostatnie tygodni wracał do siebie po kontuzji łydki, zapowiada: "Jestem gotowy na rekord Polski. Jestem strasznie mocny i czuję to". Trenujący ze swoim bratem Tomaszem zawodnik zgłoszony jest także na 800 m, ale nie wiadomo, czy zdecyduje się na start w obu konkurencjach. Na tych dwóch dystansach ma pobiec też Angelika Cichocka. Mistrzyni Europy na 1500 m w tym sezonie startuje bardzo mało, bo zmaga się cały czas z bolącym kolanem. Minimum PZLA na mistrzostwa Europy jeszcze nie wypełniła, ale o to nie musi się martwić, bo jako złota medalistka ostatniej imprezy ma tzw. dziką kartę. Najciekawiej zapowiada się pojedynek w rzucie młotem. Podczas, gdy przegrana Włodarczyk byłaby sensacją, bo mimo słabszej dyspozycji rywalki zostawia nadal w tyle, tak u mężczyzn trudno wskazać faworyta. Zarówno trzykrotny mistrz świata Paweł Fajdek, jak i brązowy medalista ostatnich igrzysk Wojciech Nowicki osiągają w tym sezonie wyniki powyżej 80 m. Na lepszej pozycji wyjściowej jest drugi z nich, chociaż ciągle powtarza, że to właśnie Fajdek jest najlepszy. W tym sezonie zaczął z nim jednak regularnie wygrywać, ale ich pojedynki zazwyczaj są bardzo zacięte. - Kiedyś musiał nadejść ten moment - mówił Fajdek. Aż sześć lekkoatletek wypełniło indywidualne minimum PZLA w biegu na 400 m. Wystartować mogą trzy, a ciekawa będzie też rywalizacja o miejsce w sztafecie, która w Berlinie powinna powalczyć o medal. Niezagrożona wydaje się być Justyna Święty-Ersetic, która jako jedyna regularnie biega poniżej 52 s. Pozostałe zawodniczki muszą wykazać się w Lublinie. Jeśli spojrzeć na listy startowe, to najbardziej zapracowanymi powinni być sprinterzy Anna Kiełbasińska i Karol Zalewski. Oboje zgłosili się aż na trzech dystansach: 100, 200 i 400 m. Czy zdecydują się na tyle startów będzie wiadomo w ostatniej chwili. Najwięcej kompletów medali zostanie rozdanych w niedzielę, bo aż 15.