Na stadionie miejscowej AWF, która jest filią warszawskiej uczelni, zostało osiągniętych ponad 100 rekordów życiowych i trzy minima na światowy czempionat, który rozpocznie się 6 sierpnia w Helsinkach. Kibice "Królowej Sportu" nastawiali się na pojedynek Anny Rogowskiej z Moniką Pyrek i mieli ku temu powody. Dawno nie mieliśmy sytuacji, by w liczącej się konkurencji w naszej kadrze były dwie zawodniczki mogące stworzyć spektakl na najwyższym światowym poziomie. Konkurs wygrała Pyrek, wynikiem 4,70 m - drugim na tegorocznych listach światowych. Rogowska, która w maju w Gdańsku, pokonała poprzeczkę na wysokości 4,76 m (najlepszy wynik na świecie w tym sezonie), tym razem musiała uznać wyższość rywalki. Brązowa medalistka igrzysk w Atenach uzyskała 4,60. Wyniki z Białej Podlaskiej można śmiało porównać z wynikami toczących się niemal równolegle mistrzostw USA w Carson, gdzie konkurs wygrała Stacy Dragila (4,45), pokonując Tracy O'Harę (4,40) oraz Jillian Schwartz (4,40) Bardzo dobre i to biorąc pod uwagę listy światowe były także wyniki Kamili Skolimowskiej (72,43 m) w rzucie młotem i Michała Bieńka (2,34 m) w skoku wzwyż. To musi cieszyć w obliczu zbliżających się MŚ w Helsinkach, podobnie jak przebudzający się powoli Szymon Ziółkowski czy też imponujące solidną formą biegaczki na 400 m, zarówno dystansie płaskim jak i tym przez płotki. Mimo lekkich niedociągnięć sprawdził się po raz kolejny pomysł organizowania mistrzostw w mniejszych ośrodkach. Kameralny obiekt w Białej Podlaskiej tętnił życiem przez cały weekend, a mistrzowie Polski nie mogli opędzić się od łowców autografów i chętnych do zrobienia sobie zdjęcia. Czuć było atmosferę sportowego święta, o którą znacznie trudniej byłoby w Warszawie czy Krakowie. Witold Cebulewski, Andrzej Łukaszewicz; Biała Podlaska