Minimum kwalifikacyjne wynosiło 70 metrów. Fiodorow już w pierwszej próbie uzyskała 71,46 m i mogła wracać do hotelu. Włodarczyk rozpoczęła eliminacje słabo. Młot po rzucie naszej mistrzyni wylądował tuz przed linią oznaczającą minimum kwalifikacyjne. To chyba mocno zdenerwowało Włodarczyk, która w drugiej próbie już pokazała klasę. Obrończyni tytułu rzuciła 75,10.W ślady Włodarczyk poszła Kopron. Pierwszy rzut spaliła i zrobiło się trochę nerwowo. Druga próba była już zdecydowanie lepsza - 71,14 i awans do finału. Finał rzutu młotem odbędzie się w niedzielę w ostatnim dniu zawodów. Wielką faworytką jest Włodarczyk. Do naszej mistrzyni należy rekord globu, który wynosi 82,98 m. Anita Włodarczyk (RKS Skra Warszawa, 75,10 i awans do finału rzutu młotem): "Rzucałyśmy w tym samym kole, co w 2009 roku na mistrzostwach świata. Ta sama jest też bieżnia. Przypomniałam sobie nawet moment skręcenia na niej stopy. Jestem taką osobą, która wraca do wspomnień. Mam ogromne doświadczenie, które owocuje. To, że jestem na topie przez dziesięć lat wynika z ciężkiej pracy. W moim przypadku najważniejsze jest zdrowie. W finale wszystkie zawodniczki pójdą na całość. - Realne jest to, żeby trzy Polki stanęły na podium. Rok temu w mistrzostwach świata byłyśmy na nim dwie. Nie mam jeszcze taktyki na finał. Wierzę w rekord świata, co pokazały ostatnie starty i zgrupowanie. Wszystko musi się jednak skumulować w jednym momencie, żeby się to udało". Malwina Kopron (AZS UMCS Lublin, 71,14 i awans do finału rzutu młotem): "Jestem zadowolona z rzutu eliminacyjnego, który dał awans. To była zwykła, luźna próba. Pierwsza mi nie wyszła i młot trafił w siatkę. Rozluźniłam barki i zrobiłam swoje. Zebrałyśmy się z Anitą i zeszłyśmy z płyty. Mamy trzy Polki w finale i w niedzielę będziemy walczyć. Jest szansa, żebyśmy zajęły całe podium. Dam z siebie wszystko". Joanna Fiodorow (OŚ AZS Poznań, 71,46 i kwalifikacja do finału): "Stawiam sobie wysokie cele. Chciałabym wrócić stąd z medalem. W nocy słabo spałam. Troszeczkę odbiła się na mnie zmiana pogody, bo wtedy bolą mnie nogi. Eliminacje to zawsze nerwy. Teraz interesuje mnie już tylko finał. Mam nieco zdarty głos, ale to od krzyku i dopingowania chłopaków podczas ich walki o medale w rzucie młotem. Po naszym finale pewnie będzie jeszcze gorzej".