Największa grupa "Biało-Czerwonych" dotarła do hotelu Berlin w niedzielę. Mistrzostwa są blisko Polski, więc nie było potrzeby przyjeżdżania wiele dni wcześniej. Ci, którzy nie startują w poniedziałek czy wtorek, dopiero do stolicy Niemiec docierają lub dotrą. - Nie będziemy cudować, bo starty indywidualne są bardzo szybko, więc podczas tych mistrzostw większość czasu spędzimy na stadionie bądź regenerując się w hotelu. Dziś od rana rozwiązujemy krzyżówki i oglądamy pływackie mistrzostwa Europy w Glasgow - powiedziała Iga Baumgart-Witan (BKS Bydgoszcz), która w Berlinie wystartuje w rywalizacji indywidualnej na 400 m i w sztafecie 4x400 m. Dla reprezentującej Polskę na dystansie 800 metrów Anny Sabat (CWKS Resovia) start na Stadionie Olimpijskim będzie pierwszą dużą imprezą międzynarodową. W poniedziałek przed południem miała rozruch i kontrolę antydopingową. - Wczoraj przez trzy godziny czekałyśmy z Angeliką (Cichocką - PAP) na pokój, bo gospodarze nie mieli ich gotowych. Wieczorem było zebranie, gdzie odebraliśmy oficjalnie nominacje, a później byłam u fizjoterapeuty. Atmosfera jest bardzo fajna, luźna. Żartujemy, rozmawiamy - nic nadzwyczajnego się nie dzieje - podkreśliła mistrzyni Polski z Lublina na 800 m. Dodała, że jeszcze ciężko podzielić się jej wrażeniami, bo składa wszystko w całość, a na Stadionie Olimpijskim jeszcze nie była. Wielu polskich lekkoatletów zrezygnowało z niedzielnego oficjalnego treningu. Startowali tutaj albo na mistrzostwach świata w 2009 roku albo na mityngach. Frekwencja wśród innych ekip też nie była porażająca. - Taką decyzję podjęli zawodnicy i ich trenerzy. Raczej trzeba nazwać tę możliwość zapoznania się ze stadionem rekonesansem, a nie prawdziwym treningiem. Z hotelu jesteśmy zadowoleni. Nie narzekamy na nic. Organizatorzy przygotowali wszystko, czego potrzebujemy - wskazał dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki. Doświadczeni zawodnicy - jak Adam Kszczot (RKS Łódź) czy Piotr Małachowski (WKS Śląsk Wrocław), którzy mają już rodziny i dzieci - w trakcie dni przed startem kontaktują się z najbliższymi. Na co dzień, podczas ciężkich przygotowań czy zgrupowań, czasu dla rodziny jest zawsze za mało. Atmosfera w ekipie jest bardzo dobra. Sukcesy w ostatnich latach spowodowały, że polscy lekkoatleci są pewni siebie i ze spokojem czekają na start. - Mnie wyciszają spacery. Na co dzień jestem dosyć energiczną osobą, więc spokój jest mi potrzebny. Przed samym występem na zawodach nie potrzebuję już żadnej dodatkowej +stymulacji+, bo samo reprezentowanie Polski mnie niezwykle nakręca - przyznał trójskoczek Karol Hoffmann (MKS Aleksandrów Łódzki). Pierwsze medale Polacy będą mogli zdobyć już we wtorek. Tego dnia w finale wystąpią m.in. młociarze - oczywiście, o ile nic złego nie stanie się podczas poniedziałkowych eliminacji. ME w Berlinie potrwają do niedzieli 12 sierpnia. (PAP) Z Berlina Tomasz Więcławski