Wicemistrz Europy sprzed dwóch lat w tym sezonie wynikiem 22,08 poprawił rekord Polski i niemal w każdym konkursie pcha blisko granicy 22 metrów. - Ten wynik z Ostrawy nie zaspokoił mojego apetytu. Tym bardziej, że wiem, iż nie była to idealna próba. Mogę jeszcze do tego dołożyć - zapewnia. Gdy dwa lata temu w Amsterdamie Haratyk zdobył srebro, to była duża niespodzianka. Teraz wydaje się, że srebro byłoby... porażką. Jest na tyle ustabilizowany i pewny siebie, że powinien - jak twierdzą eksperci - poradzić sobie także z presją. - Mam na tyle doświadczenia, że jak wchodzę w zawodach do koła, to po prostu wiem, co mam zrobić. To mi daje pewność siebie, że zawsze będzie w miarę dobrze. Oczywiście może być jakiś kryzys, ale w tym roku jakoś dotrzymam formę do końca sezonu - uważa. Opanowany, spokojny i skromny - tak można w skrócie opisać zawodnika Sprintu Bielsko-Biała. Trudno u niego wyczuć, czy zobaczyć emocje. Nigdy nie lekceważy rywali, lecz zaczyna też widzieć swoją wartość i możliwości. - Nie czuję się jeszcze na tyle pewnie, że wychodzę z założenia, iż każdy jest w tej chwili do pokonania. Inna sprawa, że każdemu może nie wyjść konkurs i wtedy staje się on szansą dla innych. Prędzej czy później tak się po prostu dzieje. Zresztą tym charakteryzuje się również pchanie techniką obrotową. Czasami jedno pchnięcie i zupełnie inaczej wygląda konkurs. Nie można mieć pewności, że się wygrało, dopóki konkurs się nie skończy. W tym sposobie pchania można w jednych zawodach dołożyć metr albo pchnąć trzy metry bliżej - podkreślił. Regularnie pod 22 m Haratyk zaczął pchać w tym roku. Poprawia się stopniowo co sezon. To głównie dlatego ze szkoleniowcem na razie nie robią wielkich zmian w treningu. - Kontynuujemy to, co robiłem w zeszłym roku. Czułem wtedy, że jest z tego stabilizacja i dobry wynik. To się potwierdziło i w tym sezonie - powiedział. A na pytanie, jakie ma cele w kolejnych latach mówi, że chciałby pchać coraz dalej. - Krok po kroku się poprawiać, a kiedyś może... rekord świata? To nad czym jeszcze sporo musi popracować to siła. W tym elemencie mocno odstaje od światowej czołówki, nawet od młodszego od siebie Konrada Bukowieckiego. - W pchnięciu kulą może akurat ten element nie jest najważniejszy, ale jeśli jest się silniejszym i wyjdzie jedno udane pchnięcie, to wtedy kula dalej poleci - powiedział. Eliminacje mistrzostw Europy w pchnięciu kulą odbędą się w poniedziałek w centrum miasta. Wystąpią w nich Haratyk, Bukowiecki i Jakub Szyszkowski.