Polacy wrócili do kraju w poniedziałek po południu. Po konferencji prasowej z ministrem sportu Witoldem Bańką czekało ich jeszcze spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim. Bańka jako były czterystumetrowiec nie mógł wyjść z podziwu wobec występu naszej męskiej sztafety. - Marzyliśmy, śniliśmy o tym medalu, naszemu pokoleniu się nie udało. Osiągnęliście to wy i to jedne Bóg wie jak to się stało, że pobiliście rekord świata i pokonaliście Amerykanów - mówił rozemocjonowany Bańka. Bohaterem sztafety był biegnący jako ostatni Jakub Krzewina. - Nie myślałem w ogóle o wyniku, chciałem biec jak najszybciej. To się udało. Rekord świata? Sam jestem do tej pory tym faktem zaskoczony. Muszę sobie jeszcze raz obejrzeć bieg w telewizji, bo nie dociera do mnie do tej pory, że pobiegliśmy tak szybko - mówił Krzewina. Prawdziwą laudację na temat biegacza z Wielkopolski wygłosił Bańka. - Chciałem Ci Kuba podziękować za Twoją postawę. Przeszedłeś długą drogę, nieliczni w Ciebie wierzyli, ale Ty chłopie udowodniłeś, że masz charakter. Jesteś przykładem człowieka, który się nie poddał - dodał Bańka. Minister sportu w nietypowy sposób podziękował także innym naszym medalistom. - Gratuluję profesorowi Adamowi Kszczotowi i doktorowi habilitowanemu Marcinowi Lewandowskiemu. Jesteście wielcy. Mamy teraz prawdziwy wunderteam - kontynuował minister. W świetnym humorze był także Kszczot, który także rozpoczął od podziękowań dla... Marcinowi Lewandowskiemu za wskazówki, jak ma biec. Ale tak naprawdę najszczersze podziękowania należą się jego żonie Renacie. Jeszcze dwa tygodnie przed startem Kszczot wahał się, czy startować w Birmingham. - Nie naciskałem go, ale cieszę się, że wystartował - przyznał trener Zbigniew Król. - Dobrze, że pobiegłem, bo ktoś musiał zacząć zdobywać medale dla Polski - uzupełnił ze śmiechem średniodystansowiec z Opoczna. Złoto Kszczota było pierwszym medalem dla Polski podczas imprezy w Birmingham. Tym samym trwa znakomita passa "Biało-Czerwonych" na halowych imprezach wielkiej rangi. Przed rokiem Polacy wywalczyli aż 12 medali w tym 7 złotych na halowych mistrzostwach Europy w Belgradzie. Teraz kończymy na trzecim miejscu w klasyfikacji medalowej na halowych mistrzostwach świata, przegrywając tylko ze Stanami Zjednoczonymi i Etiopią. - To świetne wyniki, ale my cały czas myślimy o igrzyskach w Tokio. Prawdziwym sukcesem będzie to, gdy dorobek z Tokio z 1964 roku powtórzymy w 2020 roku - przyznał Henryk Olszewski, prezes PZLA. Ponad pół wieku temu lekkoatleci zdobyli w Japonii dwa złote, trzy srebrne i dwa brązowe medale. Krzysztof Oliwa