Po swoich sobotnich występach w 15. halowych mistrzostwach świata w Sopocie polscy lekkoatleci powiedzieli: Justyna Kasprzycka (AZS AWF Wrocław, czwarta w skoku wzwyż): - Po konkursie nie płakałam, ale niedosyt pozostał. Bardzo liczyłam na to, że wreszcie uda mi skoczyć dwa metry. Znowu otarłem się o podium. Medal był blisko, ale jednocześnie dość daleko. Przed zawodami czułem się dobrze, a rewelacyjna publiczność zachęcała do uzyskiwania dobrych wyników. Wydaje mi się jednak, że moje niepowodzenie wzięło się stąd, że za bardzo chciałam pokonać barierę dwóch metrów. Z drugiej strony te mistrzostwa pokazały, że stać mnie na rywalizację na przyzwoitym poziomie. W Sopocie wyrównałam przecież rekord życiowy i jednocześnie o 3 cm poprawiłam najlepsze osiągnięcie w hali. Robert Sobera (AZS AWF Wrocław, szósty w skoku o tyczce): - Moja pozycja jest lepsza niż wynik. Podczas konkursu łapały mnie jednak takie skurcze, że w ostatnich próbach wydziwiałem i nie byłem w stanie osiągnąć lepszej wysokości. Biegałem tak, żeby w ogóle nie używać łydek. Lekarze starali się na ten problem, który dał mi się we znaki już w mistrzostwach Polski, coś zaradzić. Zjadłem tyle soli, że przez dwa tygodnie nie powinien posolić żadnej potrawy. Z Sopotu nie wyjeżdżam bardzo zmartwiony, ale niedosyt pozostał. Jestem przekonany, że gdybym był w pełni sił, mogłem poprawić rekord życiowy i powalczyć o miejsce na podium. Adrian Strzałkowski (MKS Aleksandrów Łódzki, szósty w skoku w dal): - Wyjeżdżam z Sopotu zadowolony. W ostatniej próbie jeszcze próbowałem zaryzykować, nie wiem, ile tam było, ale było całkiem daleko. Tym razem wszystkie skoki były w miarę poprawne. Dariusz Kuć (SL WKS Zawisza Bydgoszcz, odpadł w półfinale 60 m): - Liczyłem na finał. Poziom jednak jest dużo wyższy niż w poprzednich latach. Rekord życiowy dawałby mi miejsce w ósemce, ale miałem nieprzespaną noc, były emocje i chyba to też miało wpływ. Remigiusz Olszewski (OŚ AZS Poznań, odpadł w półfinale 60 m): - Bez szału. Liczyłem na szybsze bieganie niż 6,66, ale cieszę się, że byłem w półfinale. Dla mnie te mistrzostwa uważam za udane. To był zaszczyt biegać w takiej serii, gdzie byli mistrzowie olimpijscy i świata. Wstydu nie było, a w przyszłości będą jeszcze lepsze wyniki.