"To nie było jeszcze moje sto procent możliwości, zaoszczędziłam siły na finał. Teraz trenuję z nowym szkoleniowcem Tomaszem Lewandowskim. Nie wszystko może poszło w przygotowaniach tak, jak zakładaliśmy, bo chorowałam na grypę, ale rzadko wszystko jest idealnie. Nie ma sensu rozpatrywać przeszłości, teraz czas na bieganie" - dodała. "Ważniejszy od wyniku był dla mnie bezpośredni awans do półfinału. Pierwsze 200 metrów specjalnie pobiegłem dość szybko, żeby uniknąć przepychanek przy zejściu do bandy. Uważam, że mam jeszcze rezerwy i spodziewam się uzyskać w Sopocie rezultat poniżej 46 sekund" - stwierdził Rafał Omelko (AZS AWF Wrocław, awans do finału 400 m). "Miałam zakwalifikować się do finału i się udało. Trochę się jednak przestraszyłam, bo początek był wolny. Postanowiłam wtedy poprowadzić. Z kolei ostatni kilometr był bardzo szybki. W finale chciałabym poprawić rekord życiowy. Żeby tylko nie było żółwie tempo. Nie zakładam jednak, że poprowadzę ten bieg" - zaznaczyła Renata Pliś (MKL Maraton Świnoujście, awans do finału 3000 m). "Dałam z siebie bardzo dużo i nie wiem czy zdążę się zregenerować do wieczornego biegu. To dla mnie już spory sukces, ale wiem, że jestem bardzo dobrze przygotowana. Zresztą byłam zaskoczona jak zobaczyłam wynik na tablicy świetlnej (52,13). Nie spodziewałam się, że było aż tak szybko. Teraz nogi do lodu i odpoczynek. Nastawiamy się wszystkie przede wszystkim na sztafetę, ale to dobry prognostyk, że udało się tak szybko pobiec" - podkreśliła Justyna Święty (AZS AWF Katowice, awans do półfinału 400 m). "To był mój debiut w tak dużej imprezie seniorskiej, dlatego jestem zadowolona. Popełniłam błędy taktyczne, puściłam Holenderkę Nicky van Leuveren, a tego nie powinnam była robić. To kosztowało mnie sporo sił. Ten bieg indywidualny był przetarciem dla mnie. Nastawiamy się na sztafetę i jeśli nie awansujemy do finału, będziemy mocno zawiedzione" - mówiła Małgorzata Hołub (Bałtyk Koszalin, odpadła w eliminacjach 400 m).