Sześć lat temu w Zurychu złoto wywalczyli Brytyjczycy. Drudzy finiszowali Rosjanie, ale po czasie okazało się, że w ich składzie wystąpił zawodnik stosujący niedozwolone środki. To spowodowało awans w klasyfikacji trzecich wówczas Polaków. Na trzecie miejsce awansowali Francuzi. W sobotę srebrne krążki odebrali Rafał Omelko, Jakub Krzewina, Łukasz Krawczuk, Kacper Kozłowski i Andrzej Jaros. Za szóstego zawodnika z tamtej ekipy Michała Pietrzaka - medal odebrał trener sztafety 4x400 m pań Aleksander Matusiński. - Nasza druga lokata widniała w oficjalnych europejskich statystykach już od kilku lat, więc ten medal nie był niespodzianką. Mimo wszystko miło jest mieć namacalny dowód na to drugie miejsce - nawet po takim czasie. Szczególnie, że jest to dokładnie ten sam wzór medalu, który wtedy obowiązywał. Ciężko mówić o satysfakcji. Wtedy była to duża sprawa, bo to pierwsze trofeum zdobyte przeze mnie na międzynarodowej imprezie. Gdyby był to awans z czwartego na trzecie miejsce, pewnie czułbym jakąś gorycz. Teraz ma to dla mnie wymiar tylko symboliczny - powiedział Omelko. W Zurychu w 2014 roku, uwzględniając zmiany w ostatecznej klasyfikacji biegu 4x400 m, Polacy zdobyli 2 złote, 6 srebrnych i 4 brązowe medale. Tomasz Więcławski