W tym roku Zalewski jest w znakomitej dyspozycji. Poprawił rekordy życiowe na 200 - 20,66 i 400 m - 46,25. - Zwłaszcza wynik 20,66 jest wartościowy. Wierzę, że w Pradze bez większych problemów poprawię mój najlepszy czas na 400 m. Może nawet pokuszę się o bieg szybszy niż 46,05, a tyle miałem na stadionie. Myślę, że taki rezultat może mi dać nawet finał i dobrą podstawę, by walczyć o więcej - powiedział Zalewski. W najlepszym wypadku czekają go aż trzy biegi w ciągu trzech dni. Znakomity test miał jednak już w trakcie mistrzostw Polski w Toruniu, gdzie jednego dnia musiał przebiec dwa razy 200 m i finał 400 m. Zdobył dwa złote medale. - Potraktowałem to jako rodzaj treningu. Zresztą podczas zawodów nie czułem, że to obciążenie jest tak duże, ale kiedy przyjechaliśmy do Spały i trzeba było zrobić jakiś rozruch to było bardzo ciężko. Teraz z dnia na dzień jest jednak coraz lepiej - przyznał. Wielkie nadzieje wiązane są także ze sztafetą 4x400 m, która w niedzielę zakończy rywalizację lekkoatletów w 02-Arenie. - Na pewno mamy bardzo równy skład. Co zresztą widać po tegorocznych wynikach. Do trenera Józefa Lisowskiego będzie należała decyzja, kogo wystawić, by jak najlepiej się pokazać. Z rywali na pewno groźni będą Brytyjczycy i Czesi. Na swoich mistrzostwach kraju pokazali się z bardzo dobrej strony. Jest jeden bieg, nie ma eliminacji, wszystko może się zatem zdarzyć - zauważył 21-letni lekkoatleta. On sam na stadionie nie zamierza jeszcze przedłużać dystansu. Zostaje przy rywalizacji na 200 m. - Bo przede mną młodzieżowe mistrzostwa Europy w Tallinnie, gdzie chcę obronić tytuł. Jeżeli chodzi o 400 m zaplanowane będą 1-2 starty, ale na pewno nie w mistrzowskiej imprezie - podkreślił. Jego dobra postawa na obu dystansach sprawia, że może biegać w dwóch sztafetach - 4x100 i 4x400 m. On sam nie chce się wypowiadać na ten temat, ale znacznie lepiej czuje się na 400 m. - Wszystko zależy od trenerów. Oni muszą się dogadać między sobą, by określić, w której sztafecie mam biegać i w której imprezie. Ja sam czuję się lepiej na 400 m. Dlaczego? Bo nawet jak się popełni mały błąd, to potem gdzieś tam można to poprawić - zaznaczył. Docelowo w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro chce jednak wystąpić już na 400 m. - Przede wszystkim trzeba brać pod uwagę szanse. Spójrzmy chociażby na przeciwników. W sprincie liczą się wyłącznie Stany Zjednoczone, Jamajka, Trynidad i Tobago itp. A na 400 m także Europejczyk ma szansę się przebić - powiedział Zalewski. Od dwóch lat treningi lekkoatletyczne uzupełnia jogą. Pozwala mu się to wyciszyć, ale także zadbać o mięśnie. - W okresie startowym jest to zazwyczaj trochę zaniedbane, bo potrzeba więcej regeneracji. Najczęściej ćwiczę jogę jeszcze przed śniadaniem. W treningu staram się także pewne elementy przemycać, bo to wiele ciekawych ćwiczeń rozciągających. Myślałem jeszcze o Tai Chi, ale wtedy byłby potrzebny dodatkowy trener, bo samemu ciężko to opanować - przyznał. Swoją przygodę ze sportem rozpoczął jednak od... piłki nożnej. Dopiero w wieku 16 lat postanowił przenieść się do "Królowej Sportu". - Lekkoatletyka to dyscyplina, w której mogę pokazać się indywidualnie. Jak grałem jeszcze w futbol, nie mogłem liczyć wyłącznie na siebie, bo zawsze był przecież zespół. Brakowało mi tego, by indywidualnie błysnąć. Dlatego tak dobrze czuję się teraz w tym, co robię - podkreślił. Eliminacje 400 m halowych mistrzostwach Europy w Pradze odbędą się w piątek o 11.48. Zalewski ma trzeci czas - 46,25. Szybsi w tym sezonie byli od niego Czesi Pavel Maslak - 45,27 i Jan Tesarz - 46,21.