Nie obyło się jednak bez nerwów. Przy 2,25 m brązowy medalista mistrzostw świata z Berlina 2009 miał spore problemy. Zaliczył dopiero przy trzecim podejściu, ale potem mógł odetchnąć z ulgą. Bednarek w tym sezonie wraca do życiowej formy. Po latach kontuzji i kilku zabiegach zmienił trenera na Michała Lićwinko. Odkąd znalazł się pod jego opieką, odrodził się. W tym sezonie skoczył 2,33 i jest liderem europejskiej listy. - Była drobna "zacinka" na wysokości 2,25, ale na szczęście udało się przezwyciężyć problemy. Przed decydującą próbą Michał Lićwinko powiedział mi, że muszę jeszcze przyspieszyć przed samą poprzeczką, dlatego wydłużyliśmy nieco rozbieg. W finale, żeby myśleć o medalu, trzeba będzie skoczyć 2,30. Powtórzenie wyniku ze Słowacji (2,33 - przyp. red.) da na pewno miejsce na podium - mówił Bednarek. Finał w niedzielę o 16.50.