Biegacze na 800 metrów w biało-czerwonych barwach zdominowali rywalizację pod dachem na Starym Kontynencie w ostatnich czterech edycjach HME. W Paryżu osiem lat temu wygrał Kszczot (RKS Łódź), a drugi był Lewandowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL). Potem nie "wchodzili sobie w drogę". W Goteborgu w 2013 roku i dwa lata temu w Belgradzie najlepszy był Kszczot, w Pradze w 2015 roku - popularny "Lewy". W Glasgow, gdzie w piątek rozpocznie się kolejny europejski czempionat w hali, na 800 m mogło wystartować aż trzech Polaków, bo minimum mają Borkowski (RKS Łódź), Rozmys (UKS Barnim Goleniów) oraz... Lewandowski. Ten ostatni spróbuje jednak obronić tytuł na 1500 m, który wywalczył dwa lata temu w stolicy Serbii. Wybrał drogę pod górkę, bo tam czekają świetni bracia z Norwegii - Ingebrigtsenowie, ale - jak sam przyznał - "nie lubi iść na łatwiznę". Szczególnie groźny będzie najmłodszy z trójki rodzeństwa, 18-letni Jakob. "Nikomu nic nie muszę udowadniać. Mam już swoje lata i chcę z każdego sezonu, który mi pozostał wyciągnąć tyle, ile się tylko da. Na 1500 metrów poprawiłem w tym roku rekord kraju. Czuję moc. Ten dystans to moja przyszłość i wyzwanie" - mówił przed HME Lewandowski. Ostatecznie wybrał właśnie rywalizacje na dłuższym ze średnich dystansów, chociaż w rozmowie z PAP w 100 procentach nie wykluczył możliwości zmiany decyzji w ostatniej chwili. Na ten moment na 800 metrów Polskę reprezentować będą w Szkocji 22-letni Borkowski i o dwa lata starszy Rozmys. Obaj pokazali podczas mistrzostw Europy na stadionie w 2018 roku w Berlinie, że czeka ich spora przyszłość na tym dystansie. Zajęli odpowiednio piąte i czwarte miejsce. "W Glasgow chcę poprawić swój wynik z Berlina z ME i walczyć o medal. Mam jasno zdefiniowane cele, wiem co, chcę osiągnąć i będę o to walczył" - mówił przed mistrzostwami Borkowski. W ładnym stylu w Toruniu został mistrzem kraju, ale nie zmierzył się w bezpośredniej rywalizacji z Rozmysem, bo ten wówczas biegał na 1500 m. Ten drugi ma nieco lepszy rezultat w sezonie, ale tym razem, czego już dawno nie było podczas mistrzostw Europy pod dachem, Polacy muszą mocno oglądać się na rywali do mistrzowskiego tytułu. Groźni bez wątpienia będą Szwed Andreas Kramer, Irlandczyk Mark English, reprezentant gospodarzy Guy Learmonth oraz Hiszpan Saul Ordonez. "Stać mnie na walkę z najlepszymi na 800 i 1500 m. Ciężko pracowałem nad swoją formą. Trener zdecyduje, na którym dystansie wystartuję, ale na pewno będę walczył. On wie najlepiej, gdzie moje szanse i atuty można wykorzystać optymalnie" - mówił po triumfie na 1500 m w mistrzostwach Polski Rozmys. W Szkocji zdecydował się jednak na walkę na 800 m. Warto przypomnieć, że w trakcie poprzednich mistrzostw Europy pod dachem w Glasgow, które odbyły się 29 lat temu, brązowy medal na tym dystansie wywalczył Zbigniew Janus. W XXI wieku - w 2002 roku - w Wiedniu po złoty medal na 800 m sięgnął Paweł Czapiewski. Polacy mają w kolekcji pięć złotych medali mistrzostw Europy z ośmiu możliwych do wywalczenia na tym dystansie w tym stuleciu. Eliminacje w biegu na 800 m mężczyzn zaplanowano w Glasgow w piątek, półfinały w sobotę, a finał w niedzielę. "Obaj panowie na 800 m mają moim zdaniem szanse na walkę o podium. To walczaki, co już wiele razy pokazali. Dysponują dobrą szybkością, są już także obyci w bieganiu z dobrymi rywalami, a także mają chłodne głowy. Liczymy na ich dobry występ. Mam nadzieję, że po finale w niedzielę będą się cieszyli z medali" - powiedział PAP dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki. Z Glasgow - Tomasz Więcławski