Michał Rozmys i Marcin Lewandowski pobiegną w piątkowym finale na 1500 m lekkoatletycznych HME w Toruniu. Lewandowski, który do Torunia przyjechał, by walczyć o medal, wygrał swoją serię rezultatem 3.39,78 i chce po raz piąty stanąć na podium tej imprezy. Złoto na dystansie 1500 m zdobył w Belgradzie (2017) i Glasgow (2019). Trzy pozostałe krążki ma na 800 m. Brązowy medalista MŚ z Dauhy (2019) rozegrał swoją serię bardzo mądrze. Ustawił się w połowie stawki i zaatakował na 400 m przed metą. Na ostatnie okrążenie wychodził już jako drugi, ale na finiszu nie dał rywalom szans. "Nie patrzyłem dzisiaj nawet na to, kto biegnie ze mną w eliminacjach. Skupiałem się na swojej robocie. Dostosowałbym się do każdego tempa. To w eliminacjach było spokojne" - podkreślił Lewandowski. Zapowiedział walkę w piątek o obronę tytułu mistrzowskiego z Glasgow. "Nie wiem, jak będzie wyglądał finał. Nie skupiam się tylko na Jakobie Ingebrigtsenie. Jest wielu młodych chłopaków, którzy będą walczyć. Sądzę, że Michał Rozmys będzie bardzo groźny. Mam nadzieję na dwóch Polaków na podium w biegu na 1500" - stwierdził popularny Lewy. Trochę emocji było w biegu Rozmysa. Polak na 200 m przed metą był jeszcze szósty i wdał się w przepychanki. Później jednak postanowił wyprzedzać po drugim torze i to się opłaciło. Ostatecznie dobiegł do mety jako drugi czasem 3.40,92. Wygrał Hiszpan Jesus Gomez - 3.40,75. "Starczyło mi sił - pomimo potknięcia na 170-180 metrów do mety, gdzie prawie się wywróciłem. Później postawiłem już wszystko na jedną kartę. Musiałem zaryzykować i tyle" - powiedział Rozmys. Jego dyspozycja i nastawienie do walki wskazują, że w piątek może pokusić się w finale biegu na 1500 m o niespodziankę. Kulomiotka Klaudia Kardasz nie wystąpi w finale halowych mistrzostw Europy w Toruniu. Zawodniczka Podlasia Białystok w najlepszej próbie miała 17,81 m, co dało jej 12. miejsce. Eliminacje wygrała utytułowana Niemka Christina Schwanitz, która pchnęła 18,86. Zawodniczki miały trzy próby. W tych podejściach Kardasz uzyskała 17,57 i dwie kolejne spaliła. Polka pojawiła się jednak w kole po raz czwarty, bo złożyła protest po trzeciej próbie - niesłusznie uznanej za spaloną. Został on uznany. Kardasz przyjechała do Torunia z czwartym wynikiem wśród zgłoszonych kulomiotek. "Nie wiem, co się stało. Wyglądało to tak, jakbym nie miała w ogóle mocy. Psychicznie chyba nie wytrzymałam. Była duża presja, bo po wyniku w halowych mistrzostwach Polski nie tylko wszyscy wokoło, ale także ja sama wymagałam od siebie więcej i to chyba mnie zgubiło. Raz jest tak, że to cię niesie, a raz tak, że gniecie" - powiedziała po nieudanych eliminacjach Kardasz. Lekkoatletyczne HME w Toruniu potrwają do niedzieli. Tomasz Więcławski