Bukowiecki, mistrz świata juniorów pokazał, że jest w znakomitej dyspozycji. Już dwa lata temu, jako zaledwie 17-latek zajął w tej imprezie szóste miejsce. Teraz ma realne szanse, by wskoczyć na podium. W eliminacjach wykonał tylko jedno pchnięcie - na odległość 21,06 (to jego czwarty wynik w karierze). Lepszy od niego był jedynie utytułowany Niemiec David Storl. - Gdy wypchnąłem kulę, to poczułem, że w miarę ją trafiłem. Nie spodziewałem się jednak, że poleci tak daleko. Nie straciłem dużo energii i nie było żadnych nerwów. Tak pewny swojej formy i możliwości nie byłem nigdy wcześniej. Nie wypadam z koła, ustabilizowałem technikę, więc rezultaty mogą być coraz lepsze. Nie wiem, co wydarzy się wieczorem, bo może być tak, że 21,20 da złoty medal, ale również może wystarczyć do zajęcia piątego miejsca. Poziom jest wyrównany i nie ma jednego faworyta finału - mówił Bukowiecki. Eliminacji nie przebrnęli Kownatke i Haratyk. Pierwszy z nich miał jedną próbę udaną na 19,28. To dało mu dopiero 17. lokatę. Jeszcze słabiej wypadł wicemistrz Europy z Amsterdamu Haratyk. Jego kula poleciała na 19,18 i 19,05, klasyfikując go na 18. pozycji. - Nie czułem dzisiaj tej energii, która była w trakcie mistrzostw Polski. Nie mam na tyle doświadczenia, żeby "przeciągnąć" formę o dwa tygodnie, a krajowy czempionat był moją imprezą docelową. Jestem nauczycielem i już we wtorek idę do pracy. Uczniowie trzymali ze mnie kciuki, ale nie wyszło. Presji nie czułem. Wejście do ósemki byłoby pięknym snem, może zbyt pięknym - przyznał Kownatke. By automatycznie awansować do finału trzeba było pchnąć 20,50. To udało się sześciu zawodnikom. Finał o godz. 19.20.