"Czuję się dobrze. Pierwszy start pod dachem za mną i 7,72 s wygląda to obiecująco. Będę w stanie powtarzać to, co robiłem pod dachem rok temu, czyli liczyć się w walce z najlepszymi. Po pandemii i perturbacjach wiosenno-letnich wszystko idzie w założonym kierunku" - podkreślił utalentowany zawodnik Podlasia Białystok. Za nim pierwszy w karierze obóz przygotowawczy w Arenie Toruń. Obiekt, który znał doskonale z zawodów, przypadł mu także do gustu jako hala treningowa. "To świetne miejsce. Na pewno będę wracał" - zaznaczył. Wcześniej płotkarz przygotowywał się do olimpijskiego sezonu w Bydgoszczy i Karpaczu. "Nie planujemy przed sezonem halowym zgrupowań za granicą. Będę miał zimą tylko dwa wyjazdy na mityngi poza Polską - do Dusseldorfu i Lievin. Wizualizując sobie zakończenie startów pod dachem widzę siebie na podium HME w Toruniu. Powiem więcej - widzę swoją wygraną. Robię wszystko, by było to możliwe, abym mógł dominować przed własną publiką" - tłumaczył. Rok temu udało mu się wyeliminować główny błąd w biegu na 60 m ppł, czyli słabe trzy pierwsze płotki. Wówczas uwierzył, że możliwe jest poprawienie rekordu Polski, który od 1999 roku należy do Tomasza Ścigaczewskiego - 7,51. Rok temu Czykier "nabiegał" 7,54, ale na tym nie kończą się jego ambicje. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! "Chcę w tym roku stale uzyskiwać ok. 7,60, a wówczas w końcu przyjdzie +strzał+. Jestem zawodnikiem typowo mobilizującym się na najważniejsze zawody, więc fajerwerki mają być w Toruniu" - podkreślił. Płotkarz nie wyobraża sobie tej imprezy bez kibiców. "Niech będzie ich na trybunach chociażby 20 procent. Abyśmy nie słyszeli własnych myśli i echa. Przy dopingu szanse każdego Polaka znacznie wzrosną" - ocenił. Chociaż do sportu podchodzi z wielkim entuzjazmem, a swoje zajęcie nazywa "fajną pracą" pandemia znacząco utrudniła mu życie. "Nie lubię o tym mówić, ale brak mityngów to brak zarobku, straty sponsorskie. Lekko nie jest. Na pewno nie mam tak, że mogę, przygotowując się do sezonu, w ogóle nie myśleć o pieniądzach. Dalej jednak jest to moja ogromna pasja i podchodzę do sportu z wielkim entuzjazmem. Mam nadzieję, że szczepionki i racjonalne działania rządów przywrócą nam świat, który znaliśmy jeszcze rok temu. Chcemy wrócić do normalności, do kibiców na trybunach, na mityngi Diamentowej Ligi, igrzyska i halowe mistrzostwa Europy w gwarnej hali. COVID-19 jest problemem, ale nie możemy się go w nieskończoność bać, trzeba jak najszybciej przywracać znaną wszystkim rzeczywistość, bo na dłuższą metę sport bez kibiców nie ma większego sensu" - podsumował Czykier.