"Zaczęło się od tego, że zeszłam czwarta po zbiegnięciu do środka, a miałam być w pierwszej dwójce. Nie zrobiłam tego. Nie wykonałam zadania. Gdy zeszłam z wirażu - nie wiedziałam, co mam robić. Chciałam wyprzedzać dziewczyny przede mną, ale była za krótka prosta, a one były zbyt rozpędzone. Pogubiłam się" - podkreśliła Baumgart-Witan, która była załamana po półfinale. Dodała, że po tych komplikacjach na pierwszych 200 m i oddaleniu się najszybszej dwójki zawodniczek - zrezygnowała w głowie. "Przestałam walczyć. Kolejna dziewczyna zaczęła mnie wyprzedać, a do tego się przewróciła. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Przegrała moja głowa. Chyba sama ustawiłam się na przegranej pozycji myśląc, że to może jeszcze nie mój czas. Kiedy przyjdzie jednak mój? Jestem wściekła. Mogę tylko przeprosić trenerkę i kibiców" - powiedziała dziennikarzom. Przyznała, że "zrąbała akcję". W przygotowaniu fizycznym nie upatrywała przyczyny przegranej. "Nie przegrałam biegu w tym roku, a tutaj tak się stało. Okazuje się, że psychika to chyba nawet więcej niż połowa sukcesu" - dodała. Baumgart-Witan (BKS Bydgoszcz) przybiegła na metę czwarta w swoim półfinale, co nie dało awansu do najlepszej szóstki mistrzostw. O medale powalczy jej koleżanka z reprezentacji Justyna Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice), która w swojej serii półfinałowej była druga z czasem 52,85. "Będę walczyła jutro. Lea Sprunger wygląda świetnie, ale nie poddam się bez walki. Muszę w końcu zejść dobrze po pierwszych 200 metrach i złapać się za nią. Coś zawsze robię nie tak taktycznie w tym sezonie i potem muszę wyszarpywać lepsze miejsce. Może w finale mistrzostw Europy w końcu będzie inaczej" - powiedziała. Baumgart-Witan do piątkowego wieczoru była najszybsza w tym sezonie w Europie, jednak jej wynik (51,91) z 6 lutego o 0,01 poprawiła w półfinale Szwajcarka Sprunger. Finał tej konkurencji zaplanowano na sobotę na godz. 21.10. Z Glasgow Tomasz Więcławski