Lekkoatletyczne mistrzostwa Europy rozpoczną się już 7 czerwca w Rzymie. Zobaczymy na nich rekordową, bo liczącą aż 96 osób reprezentację Polski, która udaje się do stolicy Włoch z wielkimi nadziejami. "Biało-Czerwoni" w ostatniej chwili skorzystali zresztą z niedopatrzenia regulaminowego u rywali i mogli "dorzucić" trójkę zawodników, jeszcze poszerzając i tak szeroki skład. Jak przekazał Polski Związek Lekkiej Atletyki kadra zostanie powiększona o Annę Gryc (400 metrów przez płotki), Marlenę Granaszewską (200 metrów) oraz Dawida Piłata (rzut młotem). Niestety ze względu na kontuzję wycofany ze składu został Adrian Świderski. Jak zauważył legendarny komentator TVP Przemysław Babiarz, z naszej perspektywy będą to mistrzostwa zdominowane przez kobiety. "Nastawiamy się na dominację kobiet" "To będą trzecie mistrzostwa Europy w roku olimpijskim. Pierwsze zostały przeprowadzone w Helsinkach w 2012 roku. Drugie w Amsterdamie w 2016 roku. Czas na Rzym. Jak było wtedy? W Finlandii było byle jak. Nie prezentowano nadzwyczajnego poziomu sportowego. W Holandii wygraliśmy klasyfikację medalową z sześcioma złotymi medalami" - wspominał Babiarz w rozmowie z TVP Sport. Do tego, zdaniem Babiarza, na medale szanse mamy także w żeńskich sztafetach 4x100 i 4x400 metrów, gdzie zresztą także możemy liczyć nawet na złoto, choć konkurencja będzie bardzo duża. W gronie poważnych kandydatów do medalu ten znakomity komentator wymienił jeszcze naszych młociarzy, Pawła Fajdka i Wojciecha Nowickiego. To też dobrze odzwierciedla, że naprawdę polska lekkoatletyka została zdominowana przez kobiety. "Dziury" trudno załatać. Zmiana pokoleniowa w reprezentacji W kilku konkurencjach wyraźnie widać, że mamy zdolną młodzież, która naciska na tych bardziej doświadczonych zawodników. Tak będzie też w Rzymie, gdzie zobaczymy kilka nowych twarzy. Jednak zdaniem Przemysława Babiarza za wcześnie by mówić, że oto nastąpiła w polskiej kadrze jakaś wielka zmiana. "Zastanawiam się, w którym miejscu miałaby nastąpić z dużą siłą. Trudno jest zalepić kilka "dziur". Po Memoriale Janusza Kusocińskiego i biegu Filipa Raka mieliśmy wielkie nadzieje. Zobaczymy, jak będzie się rozwijał. Ma na uwadze start w igrzyskach w Paryżu. Musi walczyć o minimum, a to w Rzymie nie będzie łatwe. Tam rywalizuje się przede wszystkim o medale, nie czasy" - powiedział w rozmowie z TVP Sport. I chociaż trudno się z nim nie zgodzić, bo kilka postaci w naszej reprezentacji jest, zdaje się, niemal nie do zastąpienia, a przynajmniej obecnie trudno jest to sobie wyobrazić, ale... właśnie wielkie imprezy kreują przyszłe gwiazdy. I miejmy nadzieję, że w Rzymie pojawi się kilka takich w naszej reprezentacji.