Bubka jako zawodnik to postać wyjątkowa nie tylko w swojej konkurencji. Choć skok o tyczce nie jest najbardziej medialną specjalnością lekkoatletyczną, przez całe lata był on w gronie największych gwiazd. Mistrzem świata zostawał sześć razy, po raz pierwszy w 1983, a po raz ostatni w 1997 roku. Specjalnością Bubki było bicie rekordów świata o jeden centymetr i każdorazowe kasowanie wysokiego honorarium za najlepszy wynik w historii - ostatecznie wyśrubował rekord do poziomu 6,15 m w hali i 6,14 na otwartym stadionie. Jego wyniki poprawił dopiero w 2014 roku Renaud Lavillenie. W 2015 roku Bubka kandydował na stanowiska szefa IAAF i choć wówczas nie wygrał (otrzymał 92 głosy przy 115, jakie oddano na Sebastiana Coe), to jednak pozostał w gronie najważniejszych światowych działaczy, gdyż sam Coe widział go w roli swojego zastępcy. Nic więc dziwnego, że wiele osób typowało, że gdy Coe skończy już swoją spodziewaną trzecią kadencję, co wydarzy się w 2027 roku, właśnie Bubka, stojący równolegle na czele Ukraińskiego Komitetu Olimpijskiego, zostanie kolejnym przewodniczącym. Dziś wszystko wskazuje na to, że nic takiego się nie wydarzy. Kongres Światowej Lekkoatletyki, który odbywa się przy okazji rozpoczynających się w Budapeszcie mistrzostw świata, jest także kongresem wyborczym i w czwartek Coe faktycznie zostanie wybrany na swoje ostatnie cztery lata w roli przewodniczącego. U jego boku nie będzie jednak Bubki, który w ogóle nie kandyduje na żadne stanowisko i na kongresie jest po prostu nieobecny. Absencja legendarnego tyczkarza przypadkowa nie jest - sam Bubka skompromitował się postawą wobec Rosji. Plaga urazów w polskiej kadrze. PZLA ma plan Skandal z udziałem legendy. Bubka sprzedaje paliwo Rosji Ukraiński sportowiec nigdy nie krył, że jest w bardzo dobrych relacjach z Władimirem Putinem. I choć Rosja zaatakowała jego własne państwo, Bubka długo milczał, a gdy już w końcu pod presją opinii publicznej zabrał głos, starał się unikać słowa "wojna" i nigdy nie powiedział wprost, kto jest agresorem. Dawna dobra opinia o legendzie ostatecznie legła w gruzach w ostatnich tygodniach, gdy okazało się, że firma zarejestrowana na niego i na jego brata zajmuje się dostarczaniem paliwa dla rosyjskich okupantów w Ukrainie. Firmy Bubki z okręgu donieckiego były też zarejestrowanie w rosyjskim rejestrze. Kariera Bubki w IAAF wydaje się być skończona po ponad 20 latach. Już w 2001 roku zasiadł w Radzie Nadzorczej światowej federacji, następnie od 2007 roku był wiceprzewodniczącym u boku Lamine Diacka, a potem Sebastiana Coe. W czwartkowych wyborach już go zabraknie, a stanowisko, które opuszcza wraz z końcem kadencji, nie jest jedynym - jesienią ubiegłego roku Bubka po 17 latach zrezygnował z bycia przewodniczącym Ukraińskiego Komitetu Olimpijskiego. Na cztery stanowiska wiceprzewodniczących IAAF kandyduje łącznie osiem osób. Co za nowina! Kolejna zmiana w życiu Sułek!