Francuska prokuratura oskarżyła 82-letniego działacza o pranie brudnych pieniędzy oraz przyjmowanie łapówek w zamian za tuszowanie pozytywnych wyników testów antydopingowch rosyjskich lekkoatletów. We wtorek MKOl wydał decyzję o tymczasowym zawieszeniu Diacka, który w 2011 roku miał przyjąć nawet 1,1 mln euro łapówek. Senegalczyk został zatrzymany, a później opuścił areszt po wpłaceniu 500 tys. euro kaucji. Nie wolno mu jednak wyjechać z Francji. Wieczorem tego samego dnia Diack poinformował, że rezygnuje z kierowania fundacją charytatywną przy IAAF. Mająca swoją siedzibę w Monako fundacja organizowała m.in. konferencje, wystawy, a także galę IAAF, na której tradycyjnie ogłaszano nazwiska najlepszych zawodników roku. Tegoroczna gala, zaplanowana na 28 listopada, została odwołana. To pokłosie ustaleń zawartych w opublikowanym w poniedziałek raporcie Międzynarodowej Agencji Dopingowej (WADA) o dopingu w Rosji. Afera wybuchła 3 grudnia 2014 roku, gdy niemiecki kanał TV ZDF/ARD ujawnił jej szczegóły. Ustalono, że w proceder zamieszani byli sportowcy, laboratorium antydopingowe w Moskwie, a nawet przedstawiciele rządu i służby specjalne. WADA zaleciła IAAF wykluczenie Rosji ze wszystkich struktur organizacji, a także odebrała akredytację wspomnianemu laboratorium. W środę z posady zrezygnował jego dyrektor Grigorij Rodczenkow, podejrzewany m.in. o niszczenie próbek. Strona rosyjska odpiera wszelkie zarzuty. Ma czas do końca tygodnia, by odnieść się do nich oficjalnie. W najgorszym razie grozi jej nawet zakaz zgłaszania lekkoatletów do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.