W pierwszych dniach mistrzostw stanu Delhi nie działo się nic szczególnego - zawody toczyły się w standardowy sposób. W internecie pojawiły się jednak nagrania z szatni sportowców, na których widać było strzykawki. Podejrzenie użytkowania ich w nielegalny sposób skłoniło do wizyty na mistrzostwach kontrolerów NADA (Narodowa Agencja Antydopingowa). Ich obecność wywołała popłoch - skrajnym przypadkiem był bieg juniorek przez płotki, którego zwyciężczyni nie zatrzymała się na mecie, ale zaczęła uciekać i chciała opuścić stadion. W innych konkurencjach zawodnicy masowo zgłaszali rozmaite urazy i wycofywali się z zawodów. Na starcie biegu mężczyzn na 100 metrów stanął więc tylko jeden lekkoatleta, Lalit Kumar, który nie krył później, że czuje wiele rozczarowanie postawą rywali, panicznie chcących uniknąć kontroli. Zawody, o których poza stanem Delhi zapewne nikt by nie usłyszał, z oczywistych powodów stały się imprezą, o której głośno zrobiło się w całym sportowym świecie. Z lekkoatletycznym środowiskiem w Indiach skontaktowali się już przedstawiciele WADA (Światowa Agencja Dopingowa), którzy chcą jak najszybciej wyjaśnić, co działo się na kontrowersyjnych zawodach. Zdecydowana reakcja nie dziwi - Indie są krajem, który już wcześniej miał problem z dopingiem. Polska może stracić wielką imprezę. Władze są już pogodzone Lokalne władze także chcą przeprowadzić śledztwo Wydarzenia w New Delhi mają pod lupą także przedstawiciele Indyjskiej Federacji Lekkoatletycznej. Adille Sumariwalla, jej prezydent, zapowiedział wszczęcie dochodzenia. Właśnie Sumariwalla, olimpijczyk z Moskwy, zwrócił się z prośbą do NADA o dokonanie niezapowiedzianej wizyty kontrolerów podczas mistrzostw stanowych, choć sam przebywa obecnie w chińskim Hangzhou na Igrzyskach Azjatyckich. - Jak wrócę, to przeprowadzimy kompleksowe dochodzenie i zastanowimy się nad przyjęciem zasad postępowania w takich przypadkach - powiedział Sumariwalla. Potworny incydent. Zawodnik uderzył sędziego młotem