Dla wielu lekkoatletów maj i czerwiec to absolutnie kluczowy moment sezonu - szukają punktów rankingowych i dobrych wyników, by wypełnić minima kwalifikacyjne do mistrzostw Europy w Rzymie oraz igrzysk olimpijskich. Czołowi polscy sprinterzy wybrali się do Vari w Grecji - tamtejszy Dromia International Sprint and Relays Meeting ma stosunkowo wysoką rangę - World Athletics Continental Tour Silver, powinny więc go obowiązywać pewne standardy. Takie chociaż, jakie przygotowują w naszym kraju organizatorzy 70. Orlen Memoriału Janusza Kusocińskiego, który odbędzie się w najbliższą sobotę. On też ma rangę World Athletics Continental Tour - Silver, trzeba dopełnić więc spraw związanych z logistyką, transportem, zakwaterowaniem czy możliwością treningów. Jak się okazuje, na południu Europy do takich kwestii podchodzi się dość luźno. Kilka dni temu w Kalamacie w biegu na 100 m przez płotki triumfowała Klaudia Wojtunik, ale też nie mogła uwierzyć w to, co wydarzyło się na starcie. - Bieg został puszczony mimo tego, że jeszcze nie byłam ustawiona w blokach. Jedna wielka gonitwa za czołówką. Tym bardziej cieszę się, że bieg udało się wygrać - napisała później, a jej czas - 13.17 s - należy w tej sytuacji uznać za bardzo dobry. Choć jest o grubo ponad pół sekundy gorszy od rezultatu Pii Skrzyszowskiej z Dohy. Jedno zwycięstwo, jedno czwarte miejsce. Odrobina niedosytu Polaków po mityngu w Vari Wojtunik w Vari już nie było, płotki nie zostały włączone do programu, pojawili się za to polscy specjaliści od 100 i 200 metrów. Na tym krótszym dystansie Magdalena Stefanowicz zajęła czwarte miejsce, z czasem 11.33 s. Miała szczęście, wiatr wiał w plecy z niemal maksymalną dopuszczalną siłą (+1,9 m/s). Do triumfu zabrakło 14 setnych, czyli sporo. Wśród panów Przemysław Słowikowski uzyskał 14. czas dnia (10.68 s), jemu wiało już jednak w twarz. Później odbyły się zmagania na 200 metrów - dopiero dziewiątą pozycję zajęła Martyna Kotwiła (23.67 s). To akurat kiepska informacja - nie dostanie punktów do rankingu olimijskiego, a jej rekord życiowy jest o blisko 0,7 s lepszy. Lepiej poszło panom - najlepszy czas wśród 26 uczestników czterech serii zmierzono Albertowi Komańskiemu (21.04 s), czwarte miejsce zajął Słowikowski (21.11 s), a dopiero 22. był nasz mistrz Europy juniorów Marek Zakrzewski (21.72 s). I pewnie na tym by można zakończyć sprawozdanie, gdyby nie słowa, jakie napisał w mediach społecznościowych polski triumfator zawodów w Vari - Komański. 24-latek z Resovii miał bowiem sporo uwag co do organizacji mityngu - i nie były to aspekty pozytywne. "Stanowczo odradzam ten mityng innym. Organizacyjnie bardzo słabo, dojazd zorganizowaliśmy sami z Przemkiem i Markiem taksówką. Bieżnia z czasów prawdopodobnie Pana Woronina, rozgrzewka na kortach tenisowych z rozłożonym tartanem (ok. 20m) z kratką odpływową na środku" - dzielił się uwagami. W sobotę Komański, Słowikowski, ale także mistrz Polski na tym dystansie Łukasz Żok, pobiegną 200 m w Chorzowie. I można się spodziewać, że w Memoriale Janusza Kusocińskiego wszystko będzie wyglądało znacznie lepiej.