Nieco ponad trzy tygodnie temu w Gdyni Krystian Zalewski skreślił z listy rekordów wynik Piotra Gładkiego. Tym samym biegacz został najszybszym Polakiem na dystansie półmaratonu w historii. Przed nim jednak jeszcze cel numer jeden na ten sezon - uzyskanie czasu w maratonie, który pozwoli mu zapewnić sobie awans na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Tokio. - Bardzo szybko trzeba było zapomnieć o tym, co wydarzyło się w Gdyni. Oczywiście na fali sukcesu trenuje się dużo lepiej, bo jest większa motywacja. Szybko musiałem ochłonąć i wrócić do pracy. Za chwilę bowiem start docelowy w tym roku, czyli debiut maratoński. Obecnie przebywam w domu w Goleniowie, trenując na miejscu - powiedział Krystian Zalewski. Reprezentant Polski podczas światowego czempionatu wykręcił czas 1:01.32. Zdaniem lekkoatlety, ma w sobie jeszcze rezerwy do tego, aby w przyszłości pobiec szybciej. Zalewski nie boi się zresztą eksperymentować, podejmując się nowych wyzwań. Rekord kraju z pewnością dodał mu wiary w swoje możliwości. - Wydaje mi się, że mogę przebiec dystans półmaratonu zdecydowanie szybciej. Trasa nie była w stu procentach sprzyjająca. Pomimo tego, że padły naprawdę znakomite rezultaty, na każdej pętli mieliśmy do pokonania dwa nawroty po 180 stopni, a do tego podbiegi i zbiegi, co każdego z zawodników sporo kosztowało. Patrząc właśnie na profil trasy, można jeszcze coś urwać z mojego wyniku - ocenił 31-latek. Ten rok jest szczególnie trudny dla sportowców. Wiele marzeń i celów stanęło pod znakiem zapytania. Pierwotnie ustalony kalendarz startowy zmienił się całkowicie wskutek pandemii koronawirusa. Wciąż zresztą trzeba liczyć się z tym, że na ostatnią chwilę mogą zostać odwołane ważne zawody. Przygotowując się do tak ważnego startu, trzeba jednak skoncentrować się na chwili obecnej oraz pracy, dzięki której można zrealizować plan. - Dzięki wsparciu moich sponsorów firmie PKN Orlen i Paneldoor oraz tego, że jestem żołnierzem Wojska Polskiego, w tych trudnych czasach mogę spokojnie skupić się na przygotowaniach i treningu - zaznaczył rekordzista kraju w półmaratonie. Niedawno podjęto decyzję o rezygnacji z organizowania mistrzostw Polski w biegu na 10 kilometrów w Goleniowie. Te miały odbyć się 11 listopada. Wkrótce zmieniono jednak decyzję i przeniesiono zawody do Poznania. Zalewski mimo wszystko nie ma już zamiaru atakować kolejnego rekordu, o czym wcześniej myślał. Teraz chce skupić się już jedynie na starcie docelowym, który już 6 grudnia w Walencji. - Start w Gdyni był przystankiem do maratonu. Cały czas byłem myślami przy pracy, którą wykonuję do biegu w maratonie. Z pewnością mój trening nie był specjalistyczny i dostosowany do półmaratonu. Trzeba szukać rezerw i możliwości szybkiego biegania w treningu. Teraz skupiam się jedynie na treningu. Nie mam zamiaru startować nigdzie na siłę - nadmienił biegacz. Co, jeśli jednak wirus wygra ze sportową rywalizacją? - Wierzę w to, że maraton w Walencji się odbędzie. Organizator zapewnił start dla elity. Celem jest uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej, więc z pewnością nie brakuje mi motywacji do pracy. Debiut był już planowany na wiosnę tego roku. Nie chciałbym mówić za kilka tygodni, że do trzech razy sztuka - powiedział reprezentant Polski.