Finał męskiej rywalizacji na 100 metrów to zawsze ozdoba każdych mistrzowskich zawodów. Nie inaczej było w niedzielę w Paryżu, Stade-de-France specjalnie przygotowało się na ten jeden jedyny bieg. Na finał marzeń, w którym swoich dwóch wielkich faworytów miała Jamajka, a dwóch innych - Stany Zjednoczone. Choć na dobrą sprawę wygrać mógł każdy, tak niewielkie różnice były między tymi znakomitymi sprinterami. Pokazały to już półfinały, bo aby znaleźć się w najlepszej ósemce, trzeba było uzyskać 9.93 s. A w finale ostatni Oblique Seville miał 9.91. I w sumie to on był pewnie najbardziej rozczarowany, bo przecież półtorej godziny wcześniej pokazał klasę, poprawił rekord życiowy na 9.81 s. Lepszy od niego w półfinałach był tylko rodak, Kishane Thompson, o jedną setną. A na końcu zostali bez złota, bo to dla Stanów Zjednoczonych znów zgarnął Noah Lyles. Wspaniała oprawa, a później ruszyli. Jamajka już prawie celebrowała złoto. I wtedy pojawił się on, prawdziwy król stu metrów Na ten finał kibice czekali od dawna, biletów na Stade-de France na niedzielny wieczór nie było od miesiąca. Zgasły światła, pojawiły się lasery, a później znów zrobiło się jasno. Wszyscy prezentowali się spokojnie, jakby byli maksymalnie skoncentrowani. Prawie wszyscy, bo Noah Lyles wyskoczył z bramy, zaczął skakać wzdłuż trybun, coś pokazywać. Szalał, wygłupiał się, prężył muskuły. I to w ogóle mu nie przeszkodziło. Nie wystartował najlepiej, to nie jest jego mocna strona. Nie zawalił tego elementu jednak aż ta bardzo, jak w sobotnich eliminacjach. Wybiegł z bloków na tyle, że zaczął powolutku odrabiać stratę do Kishane'a Thompsona, faworyta. Młody Jamajczyk dopiero w tym sezonie jest gwiazdą pierwszej wielkości, szukał tego pierwszego sukcesu. I już go miał, gdy na kresce dopadł go Lyles. Finiszowali jednocześnie, gołe oko nie było w stanie wychwycić tu różnicy. A była, wskazała ją fotokomórka, na korzyść Amerykanina. Decydowało pięć tysięcznych sekundy. Mało tego, brąz też dla nich - Fred Kerley był minimalnie wolniejszy. Lyles zdobył swoje pierwsze olimpijskie złoto, drugi medal na igrzyskach. Był już tym trzecim na 200 metrów, trzy lata temu w Tokio. Teraz dorzucił jeszcze rekord życiowy - to 9.79 s. A na 200 m też pewnie będzie kandydatem do złota. Tu pierwszy start czeka go już w poniedziałek wieczorem, w szóstej serii eliminacyjnej. Wyniki finału 100 merów: 1. Noah Lyles (USA) - 9.79 s (.784)2. Kishane Thompson (Jamajka) - 9.79 s (.789)3. Fred Kerley (USA) - 9.81 s4. Akani Simbine (RPA) - 9.82 s (rekord kraju)5. Marcell Jacobs (Włochy) - 9.85 s6. Letsile Tebogo (Botswana) - 9.86 s (rekord kraju)7. Kenneth Bednarek (USA) - 9.88 s8. Oblique Seville (Jamajka) - 9.91 s