28 kwietnia podczas 18. Cracovia Maratonu Cyprian Kotut i Wiktorija Chapilina ustanowili rekordy trasy. Tego dnia na metę wpadło ponad pięć tysięcy zawodników. Oprócz stworzenia atmosfery prawdziwego biegowego święta, organizatorzy mieli za zadanie sprostać jeszcze jednemu wyzwaniu - pokazać się z jak najlepszej strony przed wizytacją z Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych. Cel? Certyfikat Silver Label Road Races. - Myślę, że wszyscy to dostrzegli. Ja od lat wierzyłem, że Kraków może mieć jeden z czołowych europejskich maratonów. Do tego służy między innymi elita. To jest nieodzowny element biegów światowych i europejskich. W każdym dużym biegu z wysokimi ambicjami zawsze jest elita na wysokim poziomie. Osiągnęliśmy to w tym roku i wszyscy są zadowoleni. Myślę, że mamy w Krakowie jeszcze większy potencjał, aby biegać więcej i szybciej, czyli w szerszym gronie i na wyższym poziomie. W tym roku został w tym kierunku wykonany duży krok i moim zdaniem zaprocentuje to w przyszłych edycjach - powiedział Interii Dariusz Kaczmarski, który podczas Cracovia Maratonu odpowiedzialny był za pozyskanie elity. Sprowadzenie czołowych zawodników na biegi maratońskie tak, aby mogły one dołączyć do grona tych o większym prestiżu, wiąże się z niemałymi kosztami. Bardzo dobry zawodnik nie pokusi się na przyjazd na bieg, jeśli obok na linii startu nie stanie przynajmniej kilku innych zawodników bijących się o czołowe lokaty. Trudno bowiem starać się o pobicie własnego rekordu życiowego biegnąc samotnie. - Żeby osiągać duże wyniki, maraton powinien być zorganizowany profesjonalnie. Zawodnicy nie przyjeżdżają na niesprawdzone maratony. W tym roku czołówka była bardzo szeroka i było widać, że nasz maraton pod względem organizacyjnym nie ustępuje największym tego typu przedsięwzięciom w Europie. Nie mamy czego się wstydzić i myślę, że to naprawdę mocno poszło w świat, że Kraków dołącza do elity biegów w dużych, prestiżowych miastach, gdzie można osiągać dobre wyniki - mówił Kaczmarski. Kenijczyk wygrał tegoroczny bieg pod Wawelem z czasem 2:09.18, ustanawiając tym samym rekord krakowskiego maratonu, który do tej pory wynosił 2:11.26. Pierwszy z Polaków - Jakub Szymankiewicz sklasyfikowany został na ósmym miejscu (2:23:01). Wielkie biegi uliczne zdominowane są przez biegaczy z Afryki, a Europejczykom wciąż trudno dogonić ich wyniki. - Poziom sportowy cały czas rośnie i ciągle bite są nowe rekordy. Troszkę nam szkoda, że choć jest to ogólnoświatowy trend, to zawodnicy z Afryki dominują u nas w biegach długodystansowych, a Europa zaczęła troszkę odstawać. Są jednak programy, które starają się, aby Europejczycy wrócili na wysoki poziom. Myślę, że maratony takie, jak Kraków, które nie są przecież tymi największymi, będą preferowały zawodników również ze średniej półki. Chcemy zapraszać również maratończyków z Europy, choć nie będzie to łatwe, bowiem maratonów jest bardzo dużo, a dobrych biegaczy europejskich jest bardzo mało. Za rok odbędą się igrzyska olimpijskie, więc zawodnicy wybierają sprawdzone maratony. Cracovia Marathon jest już sprawdzony, ale do tego roku zawodnicy nie byli raczej przekonani do naszej imprezy - dodał przedstawiciel organizatorów, mający w swoim dorobku wiele przebiegniętych maratonów poniżej 2:20 h. Ograniczone budżety miast nie zawsze pozwalają na to, aby udostępnić dodatkowe środki na rozegranie biegów masowych. Na myśl przychodzą wielkie logistyczne wyzwania, jak chociażby maraton w Londynie, czy ten w Berlinie, podczas którego rok temu padł przecież rekord świata. W tym roku Kraków zwiększył pulę gotówki, która umożliwiła organizatorom nie tylko odnieść sukces w postaci zadowolenia biegaczy i promocji miasta, ale przede wszystkim otworzyła drogę na pozyskanie srebrnej odznaki dla Cracovia Maratonu. - Bieganie zawodowe polega też na pieniądzach. Bardzo się cieszę, że władze miasta przeznaczają na ten cel pieniądze, choć są to na ten moment skromne kwoty, biorąc pod uwagę fakt, jakie budżety otwierają inne tego typu imprezy. Wykonaliśmy w tym roku naprawdę kawał dobrej roboty, jeżdżąc na ważniejsze sportowe imprezy i przekonując menedżerów do tego, żeby dali nam zawodników. Nasze kontakty zaowocowały tym, że przysłano nam wartościowych zawodników. Tegoroczny zwycięzca maratonu w Krakowie wygrał też maraton w Paryżu, więc jeden z większych maratonów na świecie. Ściągnąć go tutaj było dużą sztuką. Pomógł nam w tym przede wszystkim budżet, bo mieliśmy w tym roku zdecydowanie więcej pieniędzy na ten cel. Jesteśmy na dobrej drodze, aby nasz maraton stale rozwijać. Z wielką uwagą obserwowałem maraton w Pradze i marzę sobie, aby kiedyś takie wielkie bieganie było w Polsce. Wciąż mamy większy potencjał - skomentował Kaczmarski. Odznaka daje możliwość wypromowania biegania nad Wisłą i to takiego, który równa się poziomem do najważniejszych tego typu wydarzeń na Starym Kontynencie. Oprócz tego podnosimy poziom naszych sportowców, dając im możliwość równania się z najlepszymi. Rok temu Cracovia Maraton zyskał brązową odznakę. Teraz przyszedł czas na wyższy poziom. - Być może dla osób, które nie są fachowcami nie było to widoczne, ale w tym roku spełniliśmy wymogi tak zwanej silver label, czyli musieliśmy zapewnić przynajmniej sześciu, siedmiu zawodników z wysokim statusem. Dokonaliśmy tego, choć część z nich niestety nie dobiegła, ale taki jest sport. Mieliśmy natomiast wizytację z IAAF-u, która wszystko obserwowała i jeśli chodzi o elitę, spełniliśmy warunki srebrnej odznaki. To jest następnym sygnałem dla Europy, że każdy amator i zawodowiec może do nas przyjechać, bo wie, że takiej odznaki nie dostaje się za nic. To pieczątka, że nasz maraton jest europejskim biegiem z wszystkimi standardami, a także przekaz dla Europy, że Kraków robi imprezy międzynarodowe o wymaganej jakości - kontynuował rozmowę absolwent krakowskiej AWF i trener klasy I. Wizytacja delegata technicznego, a co za tym idzie pokazanie się z jak najlepszej strony, była od strony zaplecza jednym z istotniejszych punktów do spełnienia. Wymogów nie było mało, ale biegowemu środowisku zależy, aby Kraków mógł poszczycić się nie tylko pięknymi zabytkami i klimatem Starego Miasta, ale również idealnie wpisującym się w to wszystko maratonem. - Dostaliśmy bardzo obiecującą, choć nieformalną wiadomość z IAAF-u, że delegat był pod wrażeniem i czekamy teraz na raport, choć nie boimy się, bowiem spełniliśmy wszystkie wymagania nawet lepiej, niż oczekiwaliśmy. Jeśli Kraków nadal będzie pracował nad marką, jesteśmy w stanie stworzyć bieg na kilkanaście tysięcy ludzi, który będzie mógł rywalizować z takimi imprezami, jak te organizowane w Pradze, Wiedniu lub Frankfurcie. Oczywiście, trudno będzie walczyć z Berlinem, Paryżem lub Londynem, które na swoją markę pracowały wiele lat, ale myślę, że powinniśmy być atrakcyjnym punktem na maratońskiej turystycznej mapie - powiedział koordynator ds. elity. Podniesienie rangi maratonu idzie także w parze z coraz modniejszą turystyką biegową. Kraków ma jedną podstawową zaletę, która pozwala mu konkurować z innymi organizatorami maratonów. To bogata oferta otaczających go miast, które stanowią potężny magnes dla odwiedzających go turystów z zagranicy. Warto też mieć na uwadze fakt, że bieganie tylko zyskuje na popularności. Na maraton w Tokio przyjęto w tym roku aż 400 tysięcy aplikacji. - Kraków ma wyjątkowo dużo zalet. Nie mamy się czego powstydzić, jeśli chodzi o infrastrukturę - dobre hotele i w miarę dobre lotnisko z dosyć dużą ilością połączeń do Europy. I wreszcie to, co jest największą siłą tego miasta, czyli to, że każdy może do nas przyjechać na kilka dni na maraton i potraktować tę wizytę jako atrakcyjną wycieczkę. Blisko jest przecież Wieliczka i Oświęcim, więc ta oferta może być tak spójna łącznie z wymiarem sportowym maratonu, że może przebić wszystkie maratony dookoła. Do Pragi możemy jechać przebiec maraton i przejść się po moście Karola. To jest taka oferta, że nawet żadne miasto w Polsce nie jest w stanie z Krakowem rywalizować. Jeśli tylko mieszkańcy pozwolą, aby maratończycy wyszli na główne ulice Krakowa, to możemy mieć bieg z bardzo dużym rozmachem, podczas którego pobiegną Francuzi, Anglicy, Niemcy, Hiszpanie i tak dalej. Wszyscy zostaną tutaj godnie przyjęci - zakończył rozmowę Dariusz Kaczmarski. Aleksandra Bazułka