Róża Kozakowska to mistrzyni paralimpijska w rzucie maczugą z Tokio. Wydawało się, że w Paryżu w fantastycznym stylu obroniła złoty medal. Zdeklasowała rywalki już w pierwszej próbie. Finał tej historii okazał się jedna koszmarem. 35-latka ze Zduńskiej Woli wystąpiła w finale w kategorii F32, obejmującej sportowców, którzy borykają się z umiarkowanym lub znacznym napięciem mięśniowym, przez co mają ograniczony zakres kontroli ruchu wszystkich kończyn. Polak już nie reprezentuje Niemiec. Na igrzyskach w Paryżu "przyłapano go" z legendą Polka była faworytką do złota, ponieważ jej rekord życiowy osiągnięty w tym sezonie wynosił aż 28.77 m - był to najlepszy wynik wśród wszystkich 16 zawodniczek startujących w piątkowym finale. Róża Kozakowska nie wywiezie z Paryża złota. Polka została zdyskwalifikowana W pierwszym rzucie Kozakowska osiągnęła aż 31.30 m, poprawiając tym samym własny rekord świata. W kolejnej próbie zaliczyła 29.70 m i zrezygnowała z dalszego udziału w zawodach. Powodem była kontuzja, jakiej się nabawiła - wypadł jej bark, co wiązało się z ogromnym bólem. Rywalki kontynuowały rywalizację, gdy Polka była transportowana do szpitala. Tam dowiedziała się, że tego dnia na Stade de France okazała się bezkonkurencyjna. Nie mogła wiedzieć, że niebawem dotrze do niej druzgocąca wiadomość. Informacja o dyskwalifikacji pojawiła się już po północy. Powodem były nieprawidłowe parametry sprzętu, którego Polka używała w trakcie zwycięskich zawodów. W sobotę polska ekipa złoży oficjalny protest. Mistrzynią paralimpijską została ogłoszona Tunezyjka Maroua Brahmi, która rzutem na odległość 29 m ustanowiła rekord świata. Michał Pol, attache prasowy naszej reprezentacji, przekazał w serwisie X kilka wypowiedzi Kozakowskiej udzielonych krótko po konkursie. - To zwycięstwo to dla mnie radość nie do opisania. To dla mnie źródło życia! Cieszę się, że będę znów mogła usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego. Nie tylko ja, bo on jest dla wszystkich, którzy nie mają siły o siebie zawalczyć. Chcę im pokazać, że pomimo bólu, cierpienia i wszelkich przeciwności losu można wejść na szczyt. Stanąć na najwyższym podium i wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego - nie kryła szczęścia sportsmenka. - Nie są dla mnie ważne rzeczy materialne. Ten medal to dla mnie wszystko. Bo wiem, że daje siłę tym wszystkim, którzy jeszcze w siebie nie wierzą. Chcę być dla nich inspiracją. To jest moja droga na tej ziemi - dodała wzruszona Kozakowska, która cztery dni wcześniej obchodziła urodziny. Polak drżał do samego końca, ale jest medal! I to trzeci w karierze