30. już edycja znakomitego mityng w Liévin przyniosła takie emocje, jakich... można się było spodziewać. A można się było spodziewać, że mistrz olimpijski na 5000 m Jakob Ingebrigtsen w swoim pierwszym starcie w sezonie pokusi się o pobicie rekordu świata na dystansie jednej mili. Tego, który Jared Nuguse ustanowił zaledwie kilka dni temu w Nowym Jorku (3:46.63). Sposób, w jaki zrobił to Norweg, był imponujący. Kosmiczny. Trudno dobrać tu słowa. Mityng Trophée EDF jest już siódmym "złotym" w kalendarz World Athletics - została jeszcze niedzielna rywalizacja w Toruniu, a później finał w Madrycie (28 lutego). Ingebrigtsen wystąpił pierwszy raz w sezonie, w Lievin wybrał dystans jednej mili, choć mógł pobiec też swoje 1500 metrów. Nie musiał, na 1500 m też pobił rekord świata. Rekord świata Jakoba Ingebrigtsena w Lievin. A nawet dwa, w jednym biegu. Kosmiczny wyczyn mistrza olimpijskiego Najmłodszy ze słynnych braci od razu ustawił się z duetem pacemakerów - mocne tempo narzucił Czech Filip Sasinek, po 800 metrach zastąpił go Belg Pieter Sisk. Wytrwal mniej więcej 200 metrów, wykrzywiał twarz, męczył się. A Norweg biegł z wielką lekkością, jakby w ogóle nie przerażało go to szalone tempo. Jeszcze na początku za jego plecami starał się trzymać Brytyjczyk Elliot Gilles. A później już było widać, jak dystans między Jakobem a resztą wyraźnie rośnie. 30 metrów, 40 metrów, 50 metrów, gdy zostało do mety jeszcze z 200 metrów. I gdy inni już mieli dość, Ingebrigtsen jeszcze "podkręcił śrubę". Finiszował w 3:45.14, z rekordu Jareda Nuguse urwał 1.49 s. Mało tego, mierzono tu czas po przebiegnięciu dystansu 1500 metrów i... Ingebrigtsen też poprawił rekord świata! 3:29.63 s - pierwszy raz w historii poniżej 3,5 minuty w hali! O blisko sekundę lepiej od historycznego osiągnięcia, które należało do... Jakoba Ingebrigtsena. W Lievin na 1500 m wygrał chwilę wcześniej Azeddine Habz, ale jego czas 3:32.29 s był wyraźnie słabszy od międzyczasu Jakoba. Miłe w tym wszystkim było też to, że o czołowe pozycje walczył w tej stawce nasz olimpijczyk Filip Rak. W innej lidze niż Ingebrigtsen, ale to było oczywiste. Jeszcze na dwa okrążenia przed końcem Polak był trzeci, później nieco osłabł. Skończył siódmy, jego 3:55.57 to nowy rekord Polski. Poprawił poprzedni Marcina Lewandowskiego o blisko sekundę.