Gdy rok temu młody płotkarz został w Turcji wicemistrzem Europy w hali, sam był tym faktem mocno zdziwiony. Owszem, prezentował równą formę przez całe półtora miesiąca, był wymieniany wśród pretendentów do podium, ale co najwyżej - najniższego stopnia. Emocje jednak rosły, w półfinale miał 7.54 s, pokazał Szwajcarowi Jasonowi Josephowi, że chce z nim powalczyć. W finale zajął drugie miejsce (7.56 s), rywal był jednak poza zasięgiem. - Nie sądziłem, że w tak młodym wieku będę już w europejskiej czołówce i będę zdobywał medale. To smakuje naprawdę bardzo dobrze - mówił wtedy Interii reprezentant Polski. Jakub Szymański z nowym rekordem życiowym. Kapitalny start i koniec w Niemczech Sezon letni nie był może aż tak udany, ale zimą Szymański znów błyszczy. Świetnie zaprezentował się już w Orlen Cup w Łodzi - czasy 7.52 w półfinale (wyrównany rekord życiowy) i 7.53 w finale pokazywały, że dyspozycja już jest zbliżona do tej z poprzedniego sezonu. To jednak, co zaprezentował dziś w Niemczech, przeszło wszystkie oczekiwania. Rok temu problemem młodego lekkoatlety z Sopotu była gorsza reakcja startowa od rywali. - Jeszcze nie mam tak dobrej reakcji startowej, jak mogę, ale do tego potrzeba trochę doświadczenia. Poza tym to chyba jeden z łatwiejszych elementów do wytrenowania - mówił wtedy w Stambule. Jak się okazało, dziś nie ma z tym już żadnego problemu. W Łodzi ruszał po 0.240 s i 0.182 s, dziś zmierzono mu czas reakcji na poziomie 0.133 s. Zresztą wszyscy finaliści świetnie ruszyli, choć... w drugim podejściu. W pierwszym bowiem nieco "przesadził" Hiszpan Asier Martinez - ruszył jak z katapulty, bieg został "odstrzelony". Hiszpan nie mógł pogodzić się z dyskwalifikacją, pobiegł w powtórce, ale w ramach procedury "pod protestem" - zobaczył ostatecznie czerwono-białą kartkę. Później sprawdzono jeszcze raz jego wcześniejszą reakcję, była za szybka o... jedną tysięczną sekundy. Ostatecznie więc i tak nie uniknął kary. Martinez przydał się jednak w tej rywalizacji, bo napędzał Szymańskiego, który do ostatniego metra musiał toczyć walkę z rywalem. Polak przewrócił przedostatni płotek, Hiszpan - najpierw trzeci, później ostatni. Te detale również miały znaczenie. Wicemistrz Europy uzyskał czas 7.47 s, Hiszpan - 7.49 s, ale po chwili pozbawiono go drugiej lokaty. Ostatecznie zajął ją inny reprezentant Polski Krzysztof Kiljan - 7.66 s. Same rekordy, niewiarygodny bieg Polaka. A to zapewne... nie jest jego ostatnie słowo! Już przed tygodniem w Łodzi 21-letni płotkarz SKLA wyrównał rekord życiowy, zarazem - wtedy - uzyskał najlepszy czas na tym dystansie w tym roku w Europie. Na jeden dzień, bo już w niedzielę we Francji 7.49 s uzyskał właśnie zdyskwalifikowany dziś Martinez. Polak jednak poprawił się o pięć setnych sekundy - czas 7.47 s to nowy rekord Polski. Poprzedni od dwóch lat należał do Damiana Czykiera - w Spale uzyskał wtedy 7.48 s. A jakby tego było mało - Polak jest też współliderem światowych tabel - taki sam rezultat miał 20 stycznia Amerykanin Trey Cunningham, w mityngu uniwersyteckim w Gainesville na Florydzie. A we wtorek w Toruniu, podczas Copernicus Cup, starcie wszystkich trzech polskich asów: Szymańskiego, Kiljana i Czykiera!