- Z pandemii na pewno wyciągnąłem dla siebie jakieś wnioski. Doceniłem przede wszystkim to, że mogłem przebywać więcej z rodziną i to była dla mnie zupełnie nowa sytuacja, ale bardzo fajna. W ostatnich latach, około 280 dni przebywałem przecież poza domem - przyznaje Konrad Bukowiecki. - Trochę już jednak tęsknię za tym moim wcześniejszym życiem, czyli za wyjazdami na zagraniczne zgrupowania oraz na zawody. Mam nadzieję, że ten czas wkrótce wróci i że wszyscy będziemy już bezpieczni. Całkiem możliwe, że wicemistrz Europy z Berlina na pierwsze od dawna zagraniczne zgrupowanie wyjedzie już w styczniu. Konkretna data i miejsce, podobnie jak w przypadku wielu sportowców, nie są jednak znane. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! - Zakończyliśmy kilka dni temu zgrupowanie w Spale, niczego oprócz słońca nam tutaj nie brakowało. Zazwyczaj o tej porze trenowaliśmy już w cieplejszych krajach, ale mamy sytuację jaką mamy. Teraz jest taki okres, że szlifujemy formę, poprawiamy technikę, pracujemy nad siłą. To nie czas, żeby w tym momencie pchać kulę daleko i żeby uzyskiwać bardzo duże odległości. Widzę jednak u siebie w tym względzie lekką poprawę, pcham kulę dalej niż w analogicznym okresie w tamtym roku - cieszy się 23-letni kulomiot. W ostatnich miesiącach Konrad Bukowiecki zmagał się nie tylko z pandemią, ale też urazami. Leczył kontuzjowaną stopę oraz nadgarstek. - Najważniejsze, żeby było zdrowie. U mnie w ostatnim czasie nie było z tym najlepiej. Kontuzję stopy już wyleczyłem, ale bolała mnie jeszcze przez prawie dwa miesiące. Z nadgarstkiem było trochę gorzej, powoli wychodzę już jednak na prostą i mogę powiedzieć, że jest nieźle, choć całkowicie bólu jeszcze się nie pozbyłem. Sportowcy tacy jak ja, którzy trochę ważą, muszą też wykonywać sporo treningów sprawnościowych. Trzeba na przykład skakać, a przy takiej wadze o kontuzje i urazy nietrudno. Robię teraz wszystko, żeby wyjść na prostą i staram się ciężko pracować. Ja akurat jestem takim zawodnikiem, który musi mocno trenować, żeby później stopniowo schodzić z obciążeń i dochodzić do jak najlepszej dyspozycji - mówi nam nadzieja olimpijska na medal w Tokio. W kończącym się wielkimi krokami roku Konrad Bukowiecki nie miał zbyt wielu okazji do startów. Najlepszy wynik, 20.88 zanotował podczas Memoriału im. Kamili Skolimowskiej. W Spale, podczas Festiwalu rzutów pchnął kulę na odległość 20.36. - Może źle nie było, ale nie było też najlepiej. To był chyba mój najgorszy sezon w karierze. Wynik zbliżony do 21 metrów uzyskiwałem już jako osiemnastoletni zawodnik. To nie jest coś z czego należy się cieszyć. Wiadomo jednak, jaki był ten rok. Ostatnie miesiące utwierdziły mnie jednak w przekonaniu, że potrzebuję naprawdę ciężkich treningów, żeby potem dobrze rzucać - dodaje Polak.