- Obrona tytułu siedziała mi w głowie, od kiedy dwa lata temu zdobyłem go w Eugene, a dokładnie prawie dwa lata temu, bo pamiętam, że było to 24 lipca. Fajnie, że udało mi się w Bydgoszczy pchnąć tak daleko. Myślę, że była to bardziej bariera psychiczna, niż to, że nie mogłem tak daleko pchnąć. Bardzo pomogli mi kibice i rodzina, która liczną grupą tu przyjechała - powiedział Bukowiecki. Już na porannym treningu 19-letni mocarz ze Szczytna pokazywał duże możliwości. Wieczorem, w konkursie właściwym, tylko potwierdził dominację w swojej kategorii wiekowej na świecie. Pchnął kulą na 23,34 m i pobił rekord świata juniorów (kula 6 kg). Jak na razie to największy sukces Bukowieckiego w karierze.- Co było najważniejsze? Aby w pierwszej próbie nie pójść na wariata i jej nie spalić, ale jednocześnie pchnąć jak najdalej. Udało się od razu poprawić rekord mistrzostw i myślę, że to wpłynęło, mimo nieudanej drugiej próby, na dzisiejszy wynik. Trzecia próba była po prostu świetna. Potem wchodziłem do koła z luzem i uśmiechem na twarzy - dodawał Bukowiecki. - Okazało się, że da się pchać jeszcze dalej, bo po ostatniej spalonej próbie poszedłem w miejsce, gdzie spadła kula i porównałem z rekordowym rzutem. Było dalej, jakieś 23,5 metra. Szkoda, że tej próby nie utrzymałem, ale teraz nie ma to zupełnie znaczenia - przyznał szczęśliwy Polak. Bukowiecki będzie reprezentował Polskę podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Do Brazylii wybierze się trzech kulomiotów - poza Bukowieckim także Tomasz Majewski i Michał Haratyk.