"Nie jestem przyzwyczajony do tego, że tyle czasu spędzam w domu. Trochę mi się to już nudzi. Tym bardziej, że nie mamy dostępu nawet na siłownię" - przyznał. Bukowiecki mieszka w bloku, ale ma garaż. To właśnie w nim zrobił sobie prowizoryczne miejsce do wykonywania ćwiczeń. Jak sam podkreśla - bardziej do podtrzymywania tego, co już wypracował, aniżeli do budowy czegoś więcej."Pożyczyliśmy trochę sprzętu, choć oczywiście nie ma mowy o jakimś specjalistycznym. Mój garaż jest też tak mały, że mój samochód tam nawet nie wchodzi. Mam postawioną ławkę, pożyczone 200 kg ciężaru, dwa hantle i robię trening zastępczy. Zawsze lepsze to niż leżeć i nic nie robić" - ocenił.Właśnie teraz powinien był wracać z trzytygodniowego zgrupowania w RPA. Mocno przepracowanego i niezwykle męczącego."Tam powinienem był zrobić ok. 35 treningów, a zrobiłem w tym czasie 15. I to też nie takich, jakie bym chciał. Moja forma na pewno odbiega od tego, jaka być powinna, ale też nie ma w tym roku igrzysk w Tokio, więc nie spinam się tak bardzo" - przyznał.I właśnie to, że najważniejsza impreza tego sezonu, jaką miały być igrzyska została przesunięta przez pandemię koronawirusa o rok, sprawiła, że Bukowiecki stracił motywację. Do tego dochodzą kolejne wieści o odwołanych zawodach i mityngach."Przez to wszystko nawet mi się nie chce trenować. Brakuje mi motywacji. Nie wiem po prostu do czego trenować. jak, kiedy i czy w ogóle będą jakieś zawody. Poza tym powinienem teraz być w zupełnie innym treningu niż jestem. Zresztą nie buduję teraz dużej siły. Po prostu podtrzymuję to, co zrobiłem. Skupiam się też na tym, by poprawić techniczne niuanse. Staram się pchać nie na odległość, tylko robić to technicznie dobrze" - powiedział wicemistrz Europy.Dlatego tak trudno mu teraz ocenić, czy jeśli sezon ruszy, będzie do tego przygotowany."Ale na pewno będę chciał startować. Nawet jeśli miałbym pchać po 20 metrów, to chcę wrócić do starego rytmu, bo bardzo mi tego brakuje" - podkreślił.Bukowiecki śledzi także to, co robią lekkoatleci z innych krajów. Zwrócił uwagę przede wszystkim na Szwedów, którzy są teraz na... zgrupowaniu w Vaxjo."Widziałem zdjęcie, że są tam w 10 osób i normalnie trenują, robią sobie zawody i rywalizują między sobą. Jakoś tym się nie przejmują. To coś, jakby zamknęli nas w Centralnych Ośrodkach Sportu. Nie wiem jednak w jaki sposób chcą nas i całą obsługę ochronić przed koronawirusem. Na pewno wszyscy musieliby zostać na początek przebadani. Ale wtedy nikt z COS-u nie może wyjść, ani wejść do niego. Tylko jak to rozegrać logistyczne np. z jedzeniem. Wszyscy musieliby być skoszarowani w jednym miejscu, ale dostawy żywności musiałyby przychodzić przecież z zewnątrz" - wspomniał.Mistrz świata juniorów chciałby, by w tym sezonie odbyły się jakieś zawody lekkoatletyczne. Nie odwołano jeszcze chociażby mistrzostw Europy w Paryżu, które są w planie na ostatni tydzień sierpnia."Chciałbym by była jakaś impreza, do której można by było w tym roku jeszcze trenować. By znaleźć jakąś motywację, ale z drugiej strony nie wszyscy mają warunki do tego, by się przygotować do mistrzostw Europy. Jeśli będzie informacja, że impreza w Paryżu się odbędzie, to ja oczywiście będę na to gotowy. O ile zdołam pchnąć minimum" - śmiał się.Pandemia koronawirusa przewróciła sportowy kalendarz do góry nogami. Wiele zawodów jest przełożonych lub odwołanych. W maju powinien rozpocząć się sezon lekkoatletyczny, ale już teraz wiadomo, że żadne mityngi się nie odbędą. Kiedy i czy to będzie w ogóle możliwe, na razie nie wiadomo.