W sierpniu 2020 roku Krzysztof Różnicki, mając 17 lat, został mistrzem Polski seniorów w biegu na 800 m. W styczniu 2021 roku zawodnik trenera Krzysztofa Króla, został rekordzistą Polski juniorów w hali w tej samej konkurencji (1.48,55 - przyp. TK), a w czerwcu tego samego roku ustanowił rekord kraju w tej samej kategorii wiekowej na stadionie (1.44,51 - szósty wynik w historii polskiej lekkoatletyki - przyp. TK). Miesiąc później został mistrzem Europy juniorów w Tallinie, ale w mistrzostwach świata w juniorów w Nairobi, w których był kandydatem do medalu, już nie wystąpił. Gwiazdy zabłysną w Łodzi. Mistrz olimpijski znów pobiegnie w Polsce Przerwana kariera i walka z bólem Młody lekkoatleta zaczął odczuwać coraz większy ból. Lekarze zdiagnozowali u niego narośl kostną na pięcie. Problem pojawił się w połowie lipca, ale sama diagnoza zajęła dwa miesiące. 20 października 2021 roku przeszedł pierwszą operację. Sprawa była prosta. Sześć tygodni i wróci do biegania. Życie napisało jednak inny scenariusz. Najprawdopodobniej pierwszy zabieg nie do końca został wykonany poprawnie. Zawodnik miał nawet większe problemy niż przed operacją. Drugi raz Różnicki poszedł pod nóż 30 czerwca 2022 roku. - Narośl na kości piętowej mocno drażniła mi ścięgno. Przy pierwszej operacji narośl miała zostać wycięta. Po sześciu tygodniach miałem wrócić do treningu. W tym samym czasie identyczny zabieg miał maratończyk Krystian Zalewski i on biegał już po sześciu tygodniach. Ja miałem zdecydowanie mniej szczęścia. Pojawiły się komplikacje. Podejmowałem wiele prób powrotu, ale zazwyczaj kończyło się na jednym truchcie, po którym wracałem do domu kulejąc - opowiadał Różnicki w rozmowie z Interia Sport. Krzysztof Różnicki: Mam nadzieję, że to koniec strasznego dla mnie testu wytrwałości Teraz ma za sobą pierwsze marszobiegi. I jest ogromnie szczęśliwy, bo przestało boleć. - Długo musiałem czekać na pierwszy prawie bezbolesny marszobieg. Mam nadzieję, że to koniec strasznego dla mnie testu wytrwałości. Jeszcze podchodzę do tego wszystkiego spokojnie, ale też czuję, że to dla mnie najlepszy moment od czasu odniesienia kontuzji. Zakręt chyba się kończy i wyłania się delikatna prosta - opisał to Różnicki lekkoatletycznym językiem. Na starty przyjdzie mu jeszcze pewnie trochę poczekać. 19-latek przyznaje, że chciałby wystąpić w tegorocznych młodzieżowych mistrzostwach Europy. Te mają się odbyć w lipcu w fińskim Espoo. - Nie będę robił nic na siłę. Na pewno nie będę przyspieszał powrotu na wysoki poziom. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby w ogóle udało mi się wystąpić w tym sezonie. Najbardziej zależy w tej chwili na powrocie do normalnego treningu. Dla mnie najważniejszym celem są igrzyska olimpijskie w Paryżu w 2024 roku. Tam chciałbym powalczyć o coś więcej - zapowiedział lekkoatleta Cartusii Kartuzy. Wtedy, kiedy nie mógł biegać, nie próżnował. Robił wiele zastępczych ćwiczeń. W domu stworzył prowizoryczną siłownię. Starał się dużo pływać na basenie, a kiedy pozwalała aura, to wsiadał na rower i kręcił kilometry. Czuwał nad tym wszystkim trener Król. Pochłonęła go psychologia Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Różnickiego ominęło wiele lekkoatletycznych imprez, ale za to mógł spokojnie przygotować się do matury. Tę zdał w maju, a teraz jest już studentem psychologii na Uniwersytecie Gdańskim. - Papiery składałem tylko na ten kierunek. Psychologia szalenie mnie interesuje. I same studia też wciągają. Wiem jednak, że ten trudny kierunek nie będzie łatwo pogodzić ze sportową karierą. Udało mi się jednak już zorganizować indywidualny tok nauki - powiedział Różnicki. 19-latek zauważył, że jego rywalizacja z rówieśnikiem Kacprem Lewalskim, wicemistrzem Europy juniorów z Tallina, zanim na dobre się zaczęła, to szybko się skończyła. - Kacper fajnie się rozwija, ale znowu musi poczuć oddech na plecach - śmiał się Różnicki.