Letnie igrzyska paralimpijskie w Paryżu w środowy wieczór zainaugurowała uroczysta ceremonia otwarcia, a już następnego dnia do walki o medale stanęli reprezentanci Polski. Bohaterem dnia został Kamil Otowski, który był bezkonkurencyjny w wyścigu na 100 metrów stylem grzbietowym w klasie S1, otwierając tym samym dorobek medalowy "Biało-Czerwonych" w stolicy Francji. "Ciężko mi uwierzyć w to, co się stało przed chwilą! Uwierzę dopiero, jak medal zawiśnie mi na szyi, na razie go nie mam. Niby byłem tu faworytem, jako podwójny mistrz świata, a jednak to był szok, kiedy zobaczyłem tablicę świetlną, swoje pierwsze miejsce i tak dużą przewagę" - mówił tuż po starcie cytowany przez Polski Komitet Paralimpijski. Na tym nie koniec emocji związanych z występami reprezentantów naszego kraju. W piątek medale zapewniły sobie trzy polskie pary, które awansowały do półfinałów w deblu oraz mikście w paratenisie stołowym i mają zagwarantowany co najmniej brąz, a następnie do rywalizacji przystąpili nasi paralekkoatleci. W sesji wieczornej zaplanowano aż trzy finały z udziałem Polaków. Jako pierwsza na Stade de France zaprezentowała się Róża Kozakowska, czyli mistrzyni paralimpisjka z Tokio w rzucie maczugą oraz wicemistrzyni w pchnięciu kulą w kategorii F32. Letnie igrzyska paralimpijskie. Róża Kozakowska mistrzynią w Paryżu! 35-latka ze Zduńskiej Woli wystąpiła w finale w rzucie maczugą w kategorii F32, czyli obejmującej sportowców, którzy borykają się z umiarkowanym lub znacznym napięciem mięśniowym, przez co mają ograniczony zakres kontroli ruchu wszystkich kończyn. Polka była faworytką do złota, ponieważ jej rekord życiowy osiągnięty w tym sezonie wynosi aż 28.77 m - to najlepszy wynik wśród wszystkich 16 zawodniczek startujących w dzisiejszym finale, a zarazem rekord świata. Kozakowska swoje rzuty oddawała jako szósta, a startujące przed nią zawodniczki nie zdołały przekroczyć granicy 24 metrów - prowadziła Brazylijka Wanna Brito, która w czwartej próbie osiągnęła 23.47 m i zajmowała pozycję liderki. Polka szybko poprawiła wyczyn rywalki - już w pierwszym rzucie osiągnęła aż 31.30 m, poprawiając tym samym własny rekord świata. W kolejnej osiągnęła mniej, bo 29.70 m, po czym zrezygnowała z dalszych prób. Wpływ na taką decyzję miały problemy zdrowotne - mistrzyni z Tokio po jednej ze swoich prób złapała się bowiem za bark, sygnalizując, że poczuła silny ból. Jak później w serwisie X (dawny Twitter) przekazał attache polskiej kadry Michał Pol, Kozakowskiej wypadł bark ze stawu. Kozakowskiej, która pojechała do szpitala na prześwietlenie, nie pozostało nic innego, jak czekać na końcowe rozstrzygnięcia. A te były korzystne dla mistrzyni z Tokio - żadna z rywalek nie była w stanie rzucić dalej, niz 35-latka, i to właśnie Polka sięgnęła po złoto! Polak już nie reprezentuje Niemiec. Na igrzyskach w Paryżu "przyłapano go" z legendą