Jakub Krzewina ostatecznie do Tokio poleciał, był członkiem sztafety 4x400 m, która ostatecznie zajęła w finale znakomite piąte miejsce. On pobiegł tylko w półfinale, na trzeciej zmianie - po Karolu Zalewskim, a przed Kajetanem Duszyńskim. Biało-Czerwoni wygrali w czasie 2:58.55, zaledwie o pół sekundy gorszym od rekordu kraju. Dziś za taki daliby się pewnie "pokroić". W finale miejscy Krzewiny zajął Mateusz Rzeźniczak, Polacy urwali jeszcze z tamtego rezultatu dziewięć setnych. Medalu to jednak nie dało, trzecia Botswana była o grubo ponad sekundę szybsza. "Tak skończyła się moja kariera sportowa". A jeszcze tak niedawno cieszył się z rekordu świata i złotego medalu Był to zarazem ostatni bieg Krzewiny w karierze, byłego halowego mistrza świata z Glasgow i rekordzisty globu. To on kończył wówczas sztafetę, w kapitalnym stylu pokonał na ostatnich stu metrach Vernona Norwooda, odbierając Amerykanom złoto. Pod koniec kwietnia 2021 roku został jednak tymczasowo zawieszony przez Polską Agencję Antydopingową - powodem były "nieprawidłowości w zakresie podawania danych pobytowych do systemu ADAMS". Na moment, bo POLADA też popełniła błąd, w jednym przypadku źle wpisała datę. System ADAMS zaś błędów, zawodnikom, nie wybacza. Są zobowiązani do podawania miejsca swojego pobytu, a gdy kontrolerzy nie zastaną ich trzy razy, naruszają przepisy antydopingowe. To zaś oznacza niemal zawsze czasową dyskwalifikację. Krzewina nie wpisał np. do systemu, że udaje się do szpitala na operację przepukliny, choć to sytuacja nagła, a kontrola w tym czasie nastąpiła w jego mieszkaniu. Koniec końców został jednak zawieszony na 15 miesięcy, jesienią następnego roku, przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu. Przez WADA sprawa trafiła bowiem do Lozanny. Krzewina, jak sam mówi w rozmowie z red. Tomaszem Kalembą w Interii, otrzymał potężny cios: - Tak skończyła się de facto moja kariera sportowa. A szkoda, bo w innych okolicznościach teraz szykowałbym formę na igrzyska w Paryżu. Została jednak jeszcze druga sprawa, być może nawet bardziej absurdalna. "Kolekcjoner licencji", trener, a może jedno wielkie nieporozumienie? Kuriozalna sytuacja wokół Jakuba Krzewiny W ostatnich dniach 2022 roku wydawany w Poznaniu "Głos Wielkopolski" zamieścił na swojej stronie internetowej artykuł pod tytułem: "Halowy mistrz świata dołączył do sztabu szkoleniowego Drużyny Wiary Lecha. Będzie odpowiadał za przygotowanie motoryczne piłkarzy", bazujący na wpisach w mediach społecznościowych piłkarskiego klubu z szóstej ligi. Zgodnie z tymi informacjami Krzewina miał odpowiadać za przygotowanie motoryczne drużyny składającej się z kibiców i założonej przez kibiców Lecha Poznań. Sam zaś jest zagorzałym fanem tej drużyny, dopinguje z "Kotła", czyli najbardziej aktywnej trybuny, jeździ na spotkania wyjazdowe. To na podstawie tych danych POLADA wszczęła kolejne postępowanie, bo podczas formalnego zawieszenia żaden sportowiec takiej funkcji trenerskiej pełnić nie może. Latem zeszłego roku Krzewina dostał kolejną dotkliwą karę, jego zawieszenie przedłużono o kolejnych 15 miesięcy. Dowiedział się o tym... na trybunach stadionie w Kownie, gdzie pojechał za Lechem. Jak tłumaczył szef POLADA Michał Rynkowski, w rozmowie z portalem bieganie.pl, agencja postanowiła zweryfikować te dane. Sprawdzili więc, czy: "dany klub jest zrzeszony w jakimkolwiek innym polskim związku sportowym". - Weryfikowaliśmy, czy interesujący nas zawodnik ma licencję trenerską. Te wszystkie weryfikacje były pozytywne. Licencja trenerska została wydana w marcu bieżącego roku (2023), więc zakładam, że jeżeli ktoś o taką licencję zabiega, to chyba nie z powodu tego, że jest kolekcjonerem licencji, na przykład, tylko że chce uprawiać konkretny zawód" - mówił Rynkowski. Można być kibicem, nie można być trenerem. Jakub Krzewina tłumaczył sie z herbu... Lecha Poznań Krzewina w rozmowie z red. Kalembą podkreśla, że poza wspomnianym artykułem, POLADA "nie miała żadnego dowodu, a sam artykuł też nim nie był. Przecież od stycznia do sierpnia nie ma żadnej wzmianki - gdziekolwiek - o tym, że jestem trenerem. Nawet w żadnym protokole meczowym"- zapewnia. W trakcie panelu dyscyplinarnego był pytany o to, dlaczego nie prostował tej informacji od razu. Tłumaczył, że bardziej zajmował się sprawą rzekomego pobicia innego lekkoatlety Sebastiana Urbaniaka. - Myślałem, że sprawa jest prosta i szybko się zakończy, a wyszła z tego farsa. Było kilka rozpraw, a na świadka powoływany był fotoreporter, który robił zdjęcia na tym treningu. Odpowiadał na pytania, gdzie stałem na tym treningu i co robiłem, a także o to, w co byłem ubrany. Co najlepsze, miałem strój kibicowski z trybun, który nie jest dostępny dla ogółu. Zaczęto doszukiwać się tego, że tam jest herb Lecha. POLADA twierdziła, że to były ubrania klubu. Musiałem udowadniać, że jednak byłem ubrany w co innego. POLADA po raz kolejny ośmieszyła się w mojej sprawie - irytuje się były mistrz świata. I jak zapewnia - trenerem będzie. - Nie wiem jeszcze, jakim i kiedy, ale ten zarys planu jest już w mojej głowie - zapowiada. A sprawa "trenowania" wróciła w grudniu - przez błędy proceduralne Panel Dyscyplinarny drugiej instancji uchylił postanowienie, po czym Krzewina został ponownie zawieszony do czasu "merytorycznego rozpatrzenia sprawy". Na dziś jego nazwisko nie znajduje się wśród osób objętych sankcjami na stronie antydoping.pl, jest za to na stronie Athletics Integrity Unit, do połowy marca przyszłego roku.