Od igrzysk olimpijskich w Londynie minęło już 10 lat, ale cały czas wychodzi na światło dzienne skala dopingu na przemysłową skalę, która czyniła z Rosjanin medalistów najważniejszej imprezy sportowej czterolecia. Lista rosyjskich dopingowiczów, którzy sięgnęli w Londynie po złote medale w lekkoatletyce, a następnie zostali ich pozbawieni, liczyła dotąd sześć osób. Byli to: Marija Sawinowa (800 m), Julija Zaripowa (3000 m z przeszkodami), Tatjana Łysienko (rzut młotem), Jelena Łaszmanowa (chód na 20 km), Siergiej Kirdiapkin (chód na 50 km i Iwan Uchow (skok wzwyż). W ostatnich godzinach grono to powiększyło się o Natalję Antiuch, czyli triumfatorkę biegu na 400 m przez płotki. Sprawiedliwość po latach. Rosjanie z nieba do piekła A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo podobne historie dotknęły także srebrnych i brązowych medalistów z Rosji sprzed dekady. Nic więc dziwnego, że serwis sports.ru przy takiej skali oszustwa nazywa rzeczy po imieniu. "Najbrudniejsze igrzyska olimpijskie w Rosji to nie Soczi! Straciliśmy już 7 złotych medali tylko w jednym sporcie". A to nie koniec i niewykluczone, że reprezentanci kraju, który wywołał wojnę w Ukrainie, stracą również ostatni złoty medal z Londynu, wywalczony przez lekkoatletów. Na muszce jest także skoczkini wzwyż Anna Cziczerowa, która już płaci wysoką cenę, ale na razie za igrzyska w Pekinie w 2008 roku. Sześć lat temu w jej starych analizach próbek znaleziono anabolik, w efekcie czego została zawieszona na dwa lata i odebrano jest brąz właśnie z Pekinu. W kontekście Londynu, jak piszą sami Rosjanie, "perspektywy przed Anną nie są bezchmurne". Autor materiału podkreśla, że spośród wszystkich rosyjskich medalistów olimpijskich z 2012 roku w lekkoatletyce (z uczestnikami sztafety 4x400 m było ich łącznie ponad 20), absolutnie wolne od jakichkolwiek podejrzeń dopingowych są tylko dwie Jeleny: Isinbajewa (skoczkini o tyczce) oraz Sokołowa (skoczkini w dal).