Dla Damiana Czykiera był to pierwszy bieg w Monachium, bo Polak był rozstawiony i nie musiał przebijać się przez eliminacje. Z każdego z trzech półfinałów pewny awans miało tylko dwóch najlepszych zawodników, dodatkowo dwóch kwalifikowało się z czasami. Mistrz Polski biegł w ostatnim z półfinałów, miał więc dość jasną sytuację. O ile w swojej rywalizacji miał dwóch groźnych rywali - Francuzów: Aurela Mangę (13,29 s w tym roku) i Sashę Zhoyu (13,17 s w tym roku, a 13,21 s na Diamentowej Lidze w Monaco tydzień temu), to mógł biec dość spokojnie. Do awansu wystarczało nawet czwarte miejsce z wynikiem poniżej 13,48 s, a to wynik, który Czykier uzyskuje niemal zawsze. Tyle że bieg poszedł zupełnie nie po myśli naszego zawodnika. Czykier już na starcie zaspał, miał kiepski czas reakcji (0,196 s). Od drugiego płotka miał już spore problemy, na czwartym mocno uderzył nogą zakroczną w poprzeczkę i omal go nie wykręciło. Całkowicie stracił tempo i kontakt z resztą stawki. Dobiegł jednak do mety, ale ostatni - z czasem 13,99 s. Sam nie mógł uwierzyć w to, co się stało. - Nie wiem, nie wiem. Już na drugim płotku duży błąd, skalibrowałem go, a na czwartym już był piruet i było po sprawie. To pierwszy raz w mojej karierze w biegu eliminacyjnym. Dzięki Bogu, że była inna impreza docelowa, czyli mistrzostwa świata, bo miałbym po czymś takim ogromnego doła - mówił. Jakub Szymański odpadł w półfinale Na półfinale w Monachium swój występ zakończył 20-letni Jakub Szymański. Brązowy medalista zeszłorocznych mistrzostw świata juniorów wystąpił w pierwszym półfinale - dobiegł do mety na siódmej pozycji, w czasie 13,66 s. Mógł być o pozycję wyżej, ale najsłabiej wystartował w całej stawce. - Jakby była piątka z przodu w wyniku, byłbym zadowolony. Nie jest to zły wynik, ale moja życiówka to 13,50 i może dałaby tu finał - mówił po biegu. O złotym medalu zadecydowała... jedna tysięczna sekundy! Finał odbył się więc bez udziału Polaków, ale miał niezwykły przebieg. Błąd Czykiera powtórzył jeden z faworytów, czyli Zhoya. Do samej kreski o tytuł walczyli Hiszpan Asier Martínez oraz Francuz Pascal Martinot-Lagarde. Obaj uzyskali formalnie najlepsze czasy w Europie w tym sezonie, bo wpadli na metę niemal dokładnie w tej samej chwili. Po weryfikacji na fotofiniszu okazało się, że Hiszpan miał czas 13,137 s, a Francuz - 13,138 s. O złotym medalu zadecydowała więc tysięczna część sekundy! Brąz sprawiło ogromną radość innemu z Francuzów - cieszył się Just Kwaou-Mathey. Uzyskał czas 13,33 s, czyli taki, który zdecydowanie był w zasięgu Czykiera.