Robert Urbanek w tym sezonie rzucił blisko 64 metry. To dawało nadzieję na kwalifikację do finału lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Rzymie. Niestety. W najlepszej próbie 37-latek rzucił zaledwie 60,75 m, co było zaledwie 20. wynikiem. Tym samym kapitan polskiej reprezentacji nie doczekał się pierwszego występu w finale mistrzowskiej imprezy od 2017 roku. Polska odkryła karty przed finałem. Nasza gwiazda poza składem Koniec kariery Roberta Urbanka? "Wiek mnie dogania" Za to ostatnim rzutem wskoczył do niego Oskar Stachnik. Polak uzyskał wynik 62,52 m i był to 10. rezultat. - Na treningach, gdy oddaję rzut za rzutem, to jestem w stanie się przełamać. Fajnie to wygląda. Na zawodach, kiedy muszę długo czekać na rzut, to się usztywniam. Moje ciało już nie jest takie, jak dawniej. Lata robią swoje. Wiek zaczyna mnie doganiać. Szkoda. To po prostu nie był mój dzień - dodał medalista mistrzostw świata z 2015 roku i mistrzostw Europy sprzed dziesięciu lat. Nie ma co ukrywać, że w tej sytuacji bardzo komplikuje się sprawa kwalifikacji Urbanka na igrzyska olimpijskie w Paryżu. - Będzie bardzo trudno. Jeśli chodzi o igrzyska, to praktycznie staje się to nie możliwe - przyznał. Zapytany o to, czy zatem dla niego to była ostatnia duża impreza w karierze, odparł: - Trudno powiedzieć, choć mentalnie przygotowuję się do zakończenia kariery. Myślę, że gdybym nie zakwalifikował się na żadną imprezę i nie miał przebłysków na treningu, to zakończyłbym już karierę. Tymczasem na treningach rzucam na luzie daleko i to daje nadzieję. Polki przepadły w dysku W rywalizacji kobiet żadnej z Polek nie udało się awansować do finału. Najbliżej tego była Daria Zabawska. Zajęła ona 14. miejsce z wynikiem 59,02 m. Do awansu trzeba było rzucić 60,65 m. Weronika Muszyńska była 22. - 55,62 m, a zaraz za nią uplasowała się Karolina Urban - 55,47 m. - Warunki nie były idealne. Było gorąco. Do tego stresowałam się, a wtedy bardzo pocą mi się ręce. Musiałam zatem kombinować, jak sobie z tym poradzić. Zawsze w eliminacjach przepadałam i bardzo chciałam przełamać tę niemoc. Może to mnie trochę spięło. Nie mam sobie wiele do zarzucenia - powiedziała Zabawska, która przyznała, że koło nie było złe. - Było szybkie. Jeszcze na oficjalnym treningu sypało się i to bardzo, ale w piątek było już w porządku - przyznała. Z Rzymu - Tomasz Kalemba, Interia Sport