O Marku Zakrzewskim bardzo głośno zrobiło się 13 miesięcy temu - 16-letni sprinter AML Słupsk fantastycznie spisał się wtedy w mistrzostwach Europy do lat 18, które były rozgrywane w Jerozolimie. Nie dlatego, że zdobył złoty medal, ale styl, w jakim to wykonał. Najpierw przebiegł 100 metrów w 10.33 s, w finale poprawił się jeszcze o jedną setną. Dwukrotnie bił rekord Europy juniorów młodszych, pobił też rekord Polski U-18 i wyrównał rekord Polski juniorów do lat 20. Przypomnijmy, jako 16-latek! W nagrodę poleciał do Kolumbii na mistrzostwa świata U-20, mógł pościgać się m.in. ze znanym już z największych mityngów Botswańczykiem Letsile Tebogo. Zdobyć doświadczenie, które zaprocentuje w kolejnych latach. Po lecie przyszła zima. Marek Zakrzewski kolejny raz zaskoczył wynikami A efekty przyszły już zimą - i to zaskakujące. Choć Zakrzewski nie celował wtedy w konkretne zawody, najlepsza forma miała przyjść dopiero latem, pobijał rekordy w hali na 60 i 200 metrów. Ten pierwszy dystans przebiegł w styczniu w Spale w 6.73 s, ten drugi - w 21.07. - Ten sezon halowy jest krótki i nie jest tak znaczący dla Marka, bo nie będzie biegał w seniorskich imprezach mistrzowskich. Dla niego główne imprezy są latem. I w ten okres celujemy. Nie chcemy, by wystrzelał się już w hali - mówił Interii Sport Tomasz Czubek, dziś trener, a kiedyś znakomity polski lekkoatleta. I dodał: - Mam nadzieję, że ta historia będzie trwać dalej. Będę robił wszystko, żeby to się udało. Oby tylko było zdrowie i Marek miał dalej ciąg do pracy i wyników. Może wtedy będzie miał szczęście i rozprawi się z tak starym rekordem Polski, jak ten Mariana Woronina. Marek Zakrzewski utrzymał formę latem. Cudowny bieg w Lublinie i szkoda, że wiało za mocno A rok 2023 na stadionie też toczy się po myśli 17-latka ze Słupska. W czerwcu w Bańskiej Bystrzycy pokazał już świetną formę, przebiegł 100 metrów w 10.33 s. Trzy tygodnie temu w Lublinie uzyskał niesamowity czas 10.16 s, ale przy nieco zbyt mocnym wietrze (+2,4 m/s). Gdyby wiało ciut lżej, rekord Zakrzewskiego mógłby pozostać na długie lata. Polak miał więc świetną formę, która cały czas szła w górę. Pokazał to dziś w pierwszym dniu lekkoatletycznych zmagań w szczęśliwej dla niego Jerozolimie, bo tu odbywają się w tym roku mistrzostwa Europy do lat 20. 17-latek wystąpił już w pierwszej serii eliminacyjnej - kiepsko zareagował na strzał (0.168 s), ale później kapitalnie się rozpędził. Nie musiał nawet na samym końcu jakoś szczególnie przyspieszać - jego prowadzenie nie było zagrożone. Wygrał w czasie 10.29 s - to nowy rekord kraju juniorów, zarazem - nowa, już oficjalna, "życiówka" słupszczanina. Perfekcyjny występ Zakrzewskiego w eliminacjach. Europejska federacja pod dużym wrażeniem Zakrzewski będzie więc jednym z kandydatów do medale, ale konkurencja też jest mocna. Drugą serię wygrał 19-letni Brytyjczyk Sean Anyaogu (10.26 s), trzecią 18-letni Szwed Isak Hughes (10.28 s), a czwartą: Duńczyk 18-letni Valentin Jensen (10.25 s). Wszyscy są o rok lub o dwa lata starsi od Polaka. Do półfinałów na tym dystansie zakwalifikowali się także dwaj pozostali startujący Polacy: Dawid Grząka (10.48 s) oraz Michał Gorzkowicz (10.51 s). Zauroczone wynikiem i stylem zwycięstwa Polaka było European Athletics. "On frunie" - podkreślono, prezentując film z biegiem Zakrzewskiego. Marek Zakrzewski w finale sprintu w mistrzostwach Europy U-20. Najlepszy czas w półfinale! W wieczornym półfinale 17-latek ze Słupska pobiegł jeszcze szybciej (10.25 s), ale wynik ten nie zostanie ratyfikowany jako rekord Polski juniorów. Wiało bowiem za mocno w plecy - +2,5 m/s. Mimo wszystko Polak pobiegł kapitalnie, pokonał w bezpośrednim starcie Jensena, a Anyaogu i Hughes mieli w pierwszym półfinale nieco gorsze rezultaty. Do wtorkowego finału nie zakwalifikowali się z kolei Grząka (10.57 s) i Gorzkowicz (10.55 s).