Partner merytoryczny: Eleven Sports

63.93 m Marii Andrejczyk. Rośnie forma, w Paryżu może być bombowo

Jeśli ktoś miał wątpliwości, że Maria Andrejczyk potrafi kapitalnie spisywać się w sezonach olimpijskich, to powinien już się ich pozbyć. Na pięć tygodni przed rywalizacją w Paryżu wicemistrzyni z Tokio postawiła kropkę nad i w sprawie swojej kwalifikacji, choć... minimum nie osiągnęła. W ostatnim rzucie w mistrzostwach Polski, pewna już złota, posłała oszczep na 63.93 m - to ósma odległość w tym roku na świecie. A miała w tym konkursie nie wystąpić.

Maria Andrejczyk i jej radość po kapitalnym rzucie na blisko 64 metry
Maria Andrejczyk i jej radość po kapitalnym rzucie na blisko 64 metry/TVP Sport/materiał zewnętrzny

W 2016 roku w Rio de Janeiro młodziutka Maria Andrejczyk rzuciła w olimpijskim finale 64.78 m, dało jej to czwarte miejsce. W 2021 roku w Tokio 64.41 m sprawiło, że stanęła na drugim stopniu podium. A przecież trzy miesiące wcześniej pobiła rekord Polski, uzyskała w Splicie trzeci wynik w historii dyscypliny.

I teraz spójrzmy na wynik z Bydgoszczy - 63.93 m na pięć tygodni przed zmaganiami w Paryżu to olbrzymi zastrzyk optymizmu. Nie ma wątpliwości, Maria Andrejczyk znów powalczy o medal.

Ogromne problemy zdrowotne Marii Andrejczyk. Przed mistrzostwami Polski się nimi nie dzieliła

A przecież regularnie już rzucająca w maju ponad 62 metry Maria Andrejczyk nie powalczyła w Rzymie o medale, nie nawiązała tej walki, zabrakło jej w ścisłym finale. Dziś zdradziła, że po powrocie z Włoch miała olbrzymie problemy zdrowotne, nie mogła chodzić. To było ciężkie półtora tygodnia, z zabiegami medycznymi i fizjoterapeutycznymi, z ostrzykiwaniem tkanek osoczem. 

- Ostatnie było w poniedziałek, dziś też nie byłam niczego pewna. Mogłam nawet zrezygnować w trakcie rozgrzewki, bo wyglądało to źle. Ale chciałam walczyć, bo to dla mnie ważny start. Nie chciała odpuścić i cieszę się, co dziś zrobiłam - mówiła po zawodach Maria Andrejczyk przed kamerą TVP Sport.

Maria Andrejczyk/Paweł Skraba/materiały prasowe

Zaczęła te mistrzostwa Polski tak sobie, od czterech rzutów poniżej 60 metrów. Poprawiała się jednak z kolejki na kolejkę, dodawała metr po metrze, a jej złoto nie było w sumie zagrożone. Marcelina Witek-Konofał takiej poprzeczki dziś wysoko nie zawiesiła, w drugiej próbie posłała oszczep na 54.29 m, a kolejne próby już celowo paliła. Rzucała bisko, kręciła głową.

Kapitalny wynik w Bydgoszczy, olbrzymi apetyt przed Paryżem. A forma rośnie

Andrejczyk zaś w ostatnich dwóch kolejkach pokazała pełną moc. Najpierw rzutem na 62.57 m, co już było przecież świetnym wynikiem. A w kolejnej serii poprawiła się na 63.93 m - to już rezultat klasy światowej. Gdyby rzuciła tyle w Rzymie, miałaby medal.

Te medal ma być w Paryżu, zwłaszcza, że Andrejczyk coraz lepiej czuje się na rozbiegu. I sama to podkreśla. 5 lipca pojedzie na ponad dwa tygodnie do Spały, tam ma szlifować formę na igrzyska. Formalnie minimum olimpijskiego nie osiągnęła, zabrakło siedmiu centymetrów. To jednak nie jest ważne, w rankingu World Athletics już jest bardzo wysoko.

A może będzie wkrótce jeszcze wyżej.

Maria Andrejczyk: Mam dużą grupę wsparcia i z tego się cieszę najbardziej. WIDEO/materiały prasowe/materiały prasowe
Maria Andrejczyk/BEN STANSALL/AFP
Maria Andrejczyk/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem