W niedzielę czołowe polskie biegaczki były jeszcze w Poznaniu, a Natalia Bukowiecka czy Justyna Święty-Ersetic były zgłoszone do rywalizacji w Wings For Life. I choć miały numery startowe, uśmiechały się do zdjęć u boku Moniki Pyrek czy Małgorzaty Hołub-Kowalik, to jednak nie pobiegły. Dla nich najważniejsze będą występy już za kilka dni w Chinach - celem jest wprowadzenie kobiecej sztafety 4x400 metrów oraz miksta 4x400 metrów na wrześniowe mistrzostwa świata w Tokio. W dwóch chińskich mityngach Diamentowej Ligi w Xiamen i Szanghaju jeszcze rywalizacji na tym dystansie nie było. Odbyła się ona za to w Grand Slam Track - miesiąc temu w Kingston, a teraz - w Miramar koło Miami. I były to okazje do starć mistrzyni i wicemistrzyni olimpijskiej, czyli Marileidy Paulino i Salwy Eid Naser, a osobno swoje trzy grosze dorzuciła jeszcze genialna Sydney McLaughlin-Levrone. I chyba śmiało można powiedzieć, że układ sił w 2025 roku się nie zmieni. A będzie tylko jeszcze ciekawiej. Grand Slam Track w Miramar. Wielki pojedynek Marileidy Paulino z Salwą Eid Naser. Tym razem 2:0 dla mistrzyni olimpijskiej z Paryża Grand Slam Track to rywalizacji w blokach - ten z długimi sprintami łączy walkę na 400 metrów i 200 metrów. W różnych dniach, po drodze jest odpoczynek. Na każdym dystansie są przyznawane punkty - 12 za zwycięstwo, 8 za drugie miejsce, 6 za trzecia itd. A ta zawodniczka, czy zawodnik, którzy uzbierają ich najwięcej, dostają nagrodę w wysokości 100 tys. dolarów. Cztery tygodnie temu w Kigston padła ona łupem Gabby Thomas - trzykrotnej mistrzyni olimpijskiej z Paryża, która specjalizuje się w biegu na 200 metrów. Pewnie wygrała wtedy zmagania na swoim koronnym dystansie, a na 400 metrów pobiegła na poziomie światowej czołówki. Czas 49.14 s dał jej drugie miejsce, wygrała na finiszu z Paulino (49.35 s), dla której była to pierwsza porażka od blisko 21 miesięcy. Mało tego, przegrała zwłaszcza z Naser, której czas 48.67 s wywołał spore poruszenie. Bo obie, ona i Paulino, zapowiadały na ten sezon próbę łamania bariery 48 sekund, co w historii udało się tylko dwóm zawodniczkom, w latach 80. zeszłego wieku. I wtedy wydawało się, że bliżej znajduje się sprinterka z Bahrajnu. W ten weekend odbył się drugi mityng Grand Slam Track, w Miramar nieopodal Miami. Na szybkiej bieżni, w bardzo dobrych warunkach (było ciepło), nawet wiatr sprzyjał. Do bloku krótkich sprintów przeniosła się Thomas, co raczej stawiało sprawę jasno: 100 tys. dolarów mogła zgarnąć tylko Paulino lub Naser. I to potwierdziło się już po piątkowej rywalizacji na 400 metrów - lepsza okazała się Dominikanka (49.21 s), skutecznie atakując Naser na ostatniej prostej, bo przez 300 metrów to wicemistrzyni olimpijska prowadziła. Salwa uzyskała czas 49.33 s. Wszystko miało się więc rozstrzygnąć w niedzielnym biegu na 200 metrów, a ten okazał się niesamowity. Tak bowiem trzeba nazwać czas 22.30 s Paulino na tym dystansie, który przecież nie jest jej specjalnością. Wynik lepszy od triumfatorki Diamentowej Ligi w sobotę w Chinach - Amerykanki Anavii Battle, choć w Miramar trochę mocniej wiało w plecy. To nowy rekord życiowy Paulino, nowy rekord Dominikany i szósty wynik w tym sezonie w światowych tabelach. Naser też pobiegła bardzo dobrze, już w połowie dystansu znajdowała się na drugiej pozycji, finiszowała w 22,53 s. I zgarnęła 50 tys. dolarów, połowę tego co Paulino. Dla porównania - rekord życiowy Natalii Bukowieckiej to 22,70 s. A na sam koniec płaskie 400 metrów w bloku długich płotków zaliczyła Sydney McLaughlin-Levrone. I w biegu, w którym rywalizowała sama ze sobą, finiszowała w 49,69 s. Za miesiąc w Filadelfii ma biegać, nietypowo, w zmaganiach krótkich płotków (100 m przez płotki i płaskie 100 m), a być można na koniec czerwca w Los Angeles zdecyduje się na blok 400 i 200 metrów. I wtedy by doszło do wielkiego hitu, czyli drugiego jej boju z Paulino w karierze. A pierwszy, latem 2023 roku w Paryżu, przegrała.