48.17 s to czas Marileidy Paulino w olimpijskim finale na 400 metrów - szósty rezultat w historii lekkiej atletyki. Szybciej od niej jedno okrążenie przebiegły tylko Marita Koch (trzykrotnie w latach 1982-85), Jarmila Kratochvilova w 1983 roku. No i Salwa Eid Naser, pięć lat temu w finale mistrzostw świata w Dosze. W Paryżu z Dominikanką dość wyraźnie przegrała, choć po powrocie z dwuletniego zawieszenia (za złamanie procedur antydopingowych) i tak szybko wróciła do dawnej dyspozycji. Ona też w Brukseli pobiegnie w finale Diamentowej Ligi, podobnie jak i Rhasidat Adeleke. Zabraknie zaś naszej Natalii Kaczmarek, która była druga w klasyfikacji biegu na 400 m w DL, ale też świetnej w lipcu Nickishy Price, a to Jamajka na starcie igrzysk miała najlepszy czas w tym roku. Rekordzistka świata na 400 metrów przez płotki chciała pobiec w finale w Brukseli. Znaleziono inny pomysł W tej sytuacji wydawało się, że będzie to bieg jakich wiele w tym sezonie - bez większej historii, gdy startuje Paulino. Mistrzyni świata i złota medalistka olimpijska jest niepokonana od 14 miesięcy, w Brukseli zaskoczyć mogłaby ją w sumie tylko Naser. Tyle że sprinterka reprezentująca Bahrajn nie jest wciąż w stanie przebiec na takiej samej intensywności cały dystans, słabnie wyraźniej od Paulino w końcowej fazie. Tydzień temu gruchnęła jednak informacja, że do Brukseli wybiera się też Sydney McLaughlin-Levrone, czyli mistrzyni olimpijska na 400 m przez płotki, która w Paryżu rekord świata w tej specjalności sprowadziła do niewiarygodnego czasu 50,37 s. Miał to być jej pierwszy - i pewnie jedyny w tym roku - występ po igrzyskach. Mało tego, planowała start jednego dnia na 400 metrów, a następnego - na 200. Tu też jest mocna, w czerwcu uzyskała czas 22.07 s, na igrzyskach dałby jej srebro. Miało więc dojść do hitowego pojedynku, ale emocje dość szybko ostudził Petr Stastny, szef Diamentowej Ligi. Przyznał, że Amerykanka nie może powalczyć w Brukseli o diament, bo zabraniają tego przepisy. I nie da się ich naciągnąć. Mogłaby uzyskać przepustkę, specjalne zaproszenie, ale pod warunkiem przynajmniej jednego startu w tym sezonie w tym najbardziej prestiżowym lekkoatletycznym cyklu zawodów. McLaughlin-Levrone tymczasem konsekwentnie mityngi omijała, nawet ten jeden z USA, w Eugene. Piątek, godz. 19.53, później 20.04. Która z mistrzyń olimpijskich uzyska lepszy czas w Brukseli? Diamentowa Liga wybrnęła z tego w inny sposób - zorganizowała dodatkowe biegi na 200 i 400 m, tuż przed tymi finałowymi. W męskim przypadku będzie to okazja dla kibiców do pożegnania słynnych braci Borlee - Jonathana i Kevina. Obaj kończą bowiem kariery. A u kobiet w piątek o godz. 19.53 do boju na 400 metrów ruszy Sydney McLaughlin-Levrone. Raczej nie będzie miała tam z kim walczyć, może jedynie Jamajka Stacey Ann Williams spróbuje trochę napsuć krwi wielkiej mistrzyni. Kilka dni temu w Zagrzebiu uzyskała równe 50 sekund, a to już coś. Jest jeszcze Stephenie Ann McPherson, choć już znacznie wolniejsza niż w przeszłości, reszta stawki to raczej znacznie niższy poziom. A po 11 minutach wystrzał startera sprawi, że do walki o diament ruszą m.in. Paulino, Naser i Adeleke. Niewiadomą pozostaje, w którym biegu zwyciężczyni uzyska lepszy czas. Mistrzyni z Dominikany będzie przynajmniej znała ten rywalki z USA.