Maria Żodzik objawiła się w polskim sporcie nagle, na początku tego roku. Skoczyła w Toruniu 1.94 m, a to przecież bardzo dobry wynik na skalę europejską. Nagle okazało się, że w Polsce jest druga była reprezentantka Białorusi, po Kryscinie Cimanouskiej, która chciałaby reprezentować nasz kraj. A gdy miesiąc później zaliczyła już 1.97 m, o jej sytuacja mówiła cała sportowa Polska. Jedną kwestią była sprawa nadania obywatelstwa, sprawa trafiła do kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy i została pomyślnie załatwiona. Druga zaś dotyczyła końca karencji obowiązującej przy zmianie obywatelstwa, ale też zatwierdzenia tego faktu przez odpowiedni panel World Athletics. A ten zwlekał, aż w końcu 10 dni temu odpowiednia informacja trafiła do PZLA. Maria, już z "Żodzik" na plastronie przyczepionym do koszulki, a nie "Zhodzik", zdobyła w Bydgoszczy swój pierwszy tytuł mistrzyni Polski. Zaskakujący konkurs w skoku wzwyż. Złoto Marii Żodzik było poważnie zagrożone Zapowiadało się, że wielkiej rywalizacji zresztą tu nie będzie, a wyszła z tego dość nerwowa końcówka zawodów. Podopieczna trenera Roberta Nazarkiewicza latem rzucała trzykrotnie: w Memoriale Kusocińskiego pokonała poprzeczkę na 1.90 m, później w Opolu powtórzyła ten wyczyn, a w Białymstoku poprawiła się na 1.95 m. To zaś wynik, który w Paryżu może dać finał olimpijski. Zarazem - wysokości ponad możliwości, na razie, Pauliny Borys i Wiktorii Miąso. Zanim Żodzik zaczęła zmagania, w stawce została już tylko połowa z dwunastu zawodniczek startujących w tej rywalizacji. Przy czym tylko cztery pokonały 1.78 m, z Żodzik na czele. Później wypadła, na 1.86 m, Wiktoria Miąso - skoczyła 1.84 m, jak rok temu w Gorzowie została z brązowym medalem. Świetnie prezentowała się broniąca złota Paulina Borys, choć 1.84 m zaliczyła z trudem, ale już kolejną wysokość - w ładnym stylu. Żodzik zaś się nie myliła, przewodziła stawce, gdy poprzeczka poszła na 1.88 m. Najpierw odpadła Miąso, miała tu tylko jeden skok, ale nieudane podejścia miały też Borys i Żodzik. To zaskakiwało, wydawało się, że ta ostatnia będzie gotowa na skakanie znacznie wyżej. Borys szukała swojego rekordu sezonu, ale go nie znalazła, mimo niezłego trzeciego podejścia. Żodzik zaś popełniała błędy, też zakończyła zmagania. Wywalczyła złoty medal, z takim samym wynikiem jak druga Miąso, ale uśmiechnięta nie była. W jej przypadku na wyższe skakanie czekamy już za pięć tygodni, w igrzyskach olimpijskich.