Złota i srebrna medalistka IO z Tokio w biegu na 400 m ma świadomość, że tego typu gesty mają tak naprawdę ogromną siłę oddziaływania. Zwłaszcza, gdy trafiają do wielomilionowej publiczności, a taką zapewnia rywalizacja w rozpoczętych dzisiaj lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Stark Arena w stolicy Serbii - Belgradzie. Justyna Święty-Ersetic: Dziewczyny z Ukrainy ciągle siedzą w telefonach Święty-Ersetic postanowiła pokazać symboliczny wyraz wsparcia. W tym celu włosy w kucyk związała żółtą i niebieską wstążką, czyli kolorami symbolizującymi narodowe barwy Ukrainy. Gdy podczas rozmowy w mix-zonie w końcu wywołaliśmy ten temat, widać było, jak trudny emocjonalnie jest on dla wszystkich. Reprezentacja naszego wschodniego sąsiada w Serbii składa się wyłącznie z pań, przybyła sześcioosobową kadrą, a opiekuje się nimi dobrze nam znany szkoleniowiec, mieszkający w Polsce Wiaczesław Kaliniczenko. - Wspieram Ukrainę, stąd ta delikatna symbolika. Mam nadzieję, że cała sytuacja w niedługim czasie zacznie się uspokajać. Bo to, co się dzieje, jest naprawdę czymś strasznym. I nawet nie chcę myśleć, co w tym momencie tutaj czują lekkoatleci z Ukrainy, którzy startują - ze smutkiem powiedziała Święty-Ersetic. Istotnie widać na każdym kroku, że Ukrainki pozostają właściwie odizolowane, zanurzone nie tylko w myślach, ale również w telefonach, w które cały czas spoglądają, zapewne kontaktując się ze swoimi bliskimi i wyglądając nowych wiadomości. Nie ma wątpliwości, że rywalizacja sportowa dzisiaj nie jest dla nich sprawą numer jeden. - Zgadzam się z tym, patrząc na dziewczyny. Mimo, że są tutaj i jakby muszą się skupić na swoich obowiązkach, to nie potrafią. Też widziałam, że ciągle siedzą w telefonach, więc wydaje mi się, że stale śledzą sytuację, która dzieje się w ich kraju. Z drugiej strony myślę, że dla nich te mistrzostwa to taka, choć w drobnym wymiarze, odskocznia od tego wszystkiego - powiedziała Święty-Ersetic. Zapytaliśmy naszą gwiazdę, czy mimo tak symbolicznego gestu, ktoś próbował jej zwrócić uwagę, iż nie ma zgody na mieszanie - jakkolwiek pokracznie w tej sytuacji by to zabrzmiało - sportu z polityką. - Nic takiego absolutnie nie miało miejsca. Choć, powiem szczerze, też się zastanawiałam, czy do czegoś takiego nie dojdzie z wiadomych względów, ale nikt nie zwrócił mi uwagi - podkreśliła Święty-Ersetic. Artur Gac z Belgradu