Podczas obozu treningowego Gatlina na Florydzie dziennikarze zorganizowali prowokację i przekonali m.in. trenera Dennisa Mitchella, aby zdobył dla nich substancje poprawiające wydolność organizmu - testosteron i hormon wzrostu. Gatlin, który w sierpniu wywalczył mistrzostwo świata na 100 m, zwolnił szkoleniowca. "Nie stosuję i nigdy nie stosowałem środków poprawiających wydolność. Doniesienia o tym, że mój trener ma cokolwiek wspólnego z tymi zarzutami, są dla mnie zaskoczeniem i szokiem. Zwolniłem go, jak tylko się o tym dowiedziałem" - napisał na Instagramie Amerykanin, który w przeszłości już dwukrotnie był zawieszony za doping. Zapowiedział także, że rozpatrzy wstąpienie na drogę sądową wobec dziennikarzy, którzy opublikowali informacje o nim samym. - Nie pozwolę nikomu tak kłamać na mój temat - podkreślił. Według "The Telegraph", Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA) oraz Athletics Integrity Unit, organ odpowiedzialny za walkę z dopingiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), rozpoczęły dochodzenia w tej sprawie. Gatlin jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w środowisku lekkoatletycznym. Przez wielu nazywany jest "oszustem" czy "obłudnikiem". Na tegorocznych mistrzostwach świata w Londynie przywitano go gwizdami i buczeniem. Nastrój nie zmienił się także wówczas, gdy sięgnął po złoto na 100 m. Kibice oklaskiwali jedynie kończącego karierę Jamajczyka Usaina Bolta, który wywalczył brąz.