Junior ze Szprotawy pisze polską historię. W konkursie, w którym może paść rekord świata
Jeszcze nigdy Polak nie zdobył medalu w juniorskich mistrzostwach świata w najbardziej wymagającej konkurencji, czyli dziesięcioboju. W Limie bliski jest tego Hubert Trościanka, który leciał do Peru z marzeniami o złocie, ale w całym konkursie rewelacyjnie spisuje się Czech Tomas Järvinen. Po ośmiu konkurencjach Trościanka jest drugi, ale ze sporą stratą do lidera, ale i bezpieczną przewagą nad kolejnymi zawodnikami. A Järvinen może nawet pobić rekord świata Niklasa Kaula, brakuje mu niewiele.

W Limie polscy juniorzy zdobyli dotąd dwa medale: najpierw sztafeta mieszana 4x400 m zajęła drugą pozycję, a później Julia Adamczyk "wyskakała" w dal brąz. Gdy obudzą się państwo w sobotę rano, w dorobku Biało-Czerwonych będzie prawdopodobnie trzeci krążek - wszystko na to wskazuje. Jeśli nie zdarzy się jakiś kataklizm, Hubert Trościanka zostanie wicemistrzem świata w dziesięcioboju.
Polak był liderem światowych tabel, ale to co wyczynia w Limie Czech... Brak słów
Trościanka leciał do Ameryki Południowej jako wicelider światowych tabel, ale te wyniki z obecnego sezonu nie mówiły wszystkiego. Choćby nie odzwierciedlały mające obywatelstwo Finlandii i Czech, ale reprezentującego ten drugi kraj - Tomasa Järvinena. W swoim najlepszym konkursie w tym roku miał bowiem "zerówkę" w skoku o tyczce, a gdyby nie to - prawdopodobnie wyprzedzałby Polaka. A 10-bój to nie bieg na 400 metrów czy pchnięcie kulą: pełnego wykonuje się go czasem dwa, czasem cztery razy w sezonie. Tak bardzo jest bowiem wymagający, zwłaszcza dla juniorów.
W dwa dni trzeba bowiem wystąpić w 10 konkurencjach, na dodatek Trościanka jest jednym z młodszych zawodników w stawce. Miesiące temu skończył 18 lat, większość rywali to jednak 19-latkowie. Także i Czech, który pewnie zmierza po tytuł mistrza świata.
Już po pierwszym dniu Järvinen miał ponad 200 punktów przewagi nad Trościanką - był to dystans spory, ale jeszcze do odrobienia. Zwłaszcza, że Trościanka w kapitalnym stylu wygrał bieg na 400 metrów - czas 47.24 s był o zaledwie dwie setne gorszy od ósmego wyniku rozegranego chwilę później... finału specjalistów od tej konkurencji.
A do tego na piątek zaplanowano rzut dyskiem czy oszczepem, w których Polak miał mieć sporą przewagę nad rywalem zza naszej południowej granicy.
Hubert Trościanka o mały krok od tytułu wicemistrza świata. Zostały dwie konkurencje
Życie pokazało jednak, że i dotychczasowe wyniki nie mają aż tak wielkiego znaczenia. Czech najpierw zyskał znów 62 punkty przewagi w biegu na 110 m przez płotki, a później dołożył znacznie więcej w... rzucie dyskiem. Choć to tu 18-latek ze Szprotawy miał rekord życiowy lepszy o ponad osiem metrów - i gdyby powtórzyły się tego wyniki, odrobiłby ponad połowę strat. Stało się inaczej - to Järvinen rzucił ponad 49 metrów, a Trościanka - niecałe 45. A później Czech uzyskał lepszy wynik w skoku o tyczce - 4.60 m, wobec 4.40 Polaka.

Po ośmiu konkurencjach Järvinen ma aż 7004 pkt, drugi Trościanka 6585 pkt, zaś trzeci Holender Florian Vriezen - 6355. Do rozegrania, w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu, zostały dwie ostatnie konkurencje: rzut oszczepem i bieg na 1500 m. W obu Polak czuje się znakomicie, ale gigantyczna strata do Czecha wydaje się już nie do odrobienia. Zarazem nasz 18-latek spokojnie powinien utrzymać drugie miejsce.
A Järvinen może spokojnie pobić najlepszy wynik w historii - ten od siedmiu lat należy do Niemca Niklasa Kaula (8435 pkt), późniejszego mistrza świata i mistrza Europy.
Zobacz również:










