Jóźwik powiedziała, że ciężko trenuje, m.in. na zgrupowaniu w Zakopanem, i krok po kroku realizuje założone cele. Jednym z nich było pobicie należącego od 18 lat do Lidii Chojeckiej rekordu Polski w hali (1.59,59). - Mój cel to ciągłe poprawianie się, więc taki miałam plan i to się udało. W Toruniu w lutym tego roku uzyskałam wynik 1.59,29 - przypomniała i dodała, że jednym z jej marzeń, być może już do zrealizowania w tym sezonie, jest pobicie rekordu kraju na stadionie Jolanty Januchty z 1980 roku (1.56,95). - Mam już wynik 1.57,37 i chciałabym ten wynik jeszcze bardziej wyśrubować. Rekord jest według mnie naprawdę bardzo blisko - oceniła. A cele na ten sezon? Jóźwik przyznała, że jest ich kilka, a jeden z nich to poprawa błędów z pierwszego startu w inauguracyjnych zawodach Diamentowej Ligi w Katarze. - Nie ukrywam, że był bardzo nieudany, ale nigdy nie startowałam tak wcześnie. Mój plan treningowy jest tak ustawiony, aby mieć najwyższą formę na imprezie docelowej, którą są w tym roku mistrzostwa świata, więc początek maja to na pewno nie czas biegania na wysokich obrotach - wspomniała. Polka w Dausze z czasem 2.05,68 zajęła dziewiąte miejsce, a krajowe minimum na mistrzostwa świata w Londynie to 2.01,00. Zawodniczka ma jednak zamiar wypełnić je podczas kolejnych startów, a pierwszą okazją będą m.in. trzecie zawody cyklu Diamentowej Ligi, które odbędą się w amerykańskim Eugene 27 maja. Będą też - z czego zawodniczka warszawskiego AZS-AWF niezwykle się cieszy - występy w Polsce. - 2 czerwca planuję występ w Bydgoszcz Cup, a dwa dni później w Radomiu - powiedziała zapewniając także, że nie zabraknie jej na mistrzostwach Polski w Białymstoku (21-23 lipca). Przygotowując się do sezonu letniego Jóźwik spędziła w sumie sześć tygodni na obozach w Brazylii i Portugalii. Po czterech dniach odpoczynku, na przełomie kwietnia i maja, przyjechała do Zakopanego, gdzie przez większość czasu panowały niemal zimowe warunki. - Trochę się obawiałam, że może się coś złego przydarzyć, ponieważ mięśnie nie były przygotowane do wysiłku w tak niskich temperaturach. Trzeba się było jednak ciepło ubierać, dobrze rozgrzać i uważać, żeby sobie czegoś nie naciągnąć. Praca szła, ale wiadomo - nie na najwyższych obrotach - podsumowała dwutygodniowy pobyt w stolicy polskich Tatr. Dodała, że wróci tu jeszcze w lipcu, aby pomieszkać w pokojach, gdzie za pomocą specjalnych regulatorów składu powietrza stworzone są warunki pobytu na wysokości nawet siedmiu tysięcy metrów, co m.in. poprawia pojemność tlenową krwi, czyli zwiększa wydolność organizmu. - Hipoksja jest już wypróbowana i w poprzednich latach dała bardzo dobre efekty, więc spędzimy tu dwa tygodnie. Potem, niemal tuż przed samymi MŚ w Londynie (4-14 sierpnia), dla złapania świeżości pojadę do Wałcza - poinformowała lekkoatletka, piąta zawodniczka ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Zapytana, jaki jej zdaniem będzie obecny sezon, powiedziała, że może być pełen niespodzianek. - Chociażby patrząc na Etiopkę Genzebe Dibabę, która w Dausze była według mnie słaba niemal jak ja, choć dobiegła piąta. To był wprawdzie jej oficjalny debiut na dystansie 800 m, ale od rekordzistki świata na 1500 m spodziewałam się zdecydowanie więcej - podkreśliła Jóźwik.